czwartek, 25 grudnia 2014

Koh Kood , Koh Kut koniec przerwy technicznej

 ...koniec przerwy technicznej postanowiłem coś napisać . Po przepłynięciu na wyspe Koh Kut albo Koh Kood (obie nazwy prawidłowe) trochę nas zamurowao wyspa duża plaże też , woda to po prostu cud nie widzieliśmy takiej nigdzie  , zielono , palmy(plaże czyste , wyspa bardzo surowa jeszcze . Turystyka na niej dopiero raczkuje więc jest dosyć dziewiczo . Nie ma miasta , bankomatów , tylo przydrożne sklepy . Po prostu bajka , ale nie taka piękna jak by się mogło wydawać .Moja żona wybrała hotel na samym końcu wyspy prawie same plusy domek , plaża , obsługa lecz jest jedno małe ale : rosjanie i język rosyjski w hotelu , rosyjskie napisy dla mnie po prostu pomyłka , druga rzecz aby się dostać gdzie kolwiek to skuter i 20 min jazdy po górkach i nikt tu nie buduje serpentyn po prostu zjazd i wjazd to ciąłe myslenie czy pod góre nie zdechnie





a z górki czy się nie rozwali na wiele drobnych części ( pewnie są tacy którym by się to podobało ale nie czteroosobowej rodzinie na jednym skucie ) . Żyjemy przygotowaniami do świąt tak jak wszyscy chyba , dziewczyny stroją chojnke którą extra przywieżliśmy z polski . Znależliśmy sobie ciekawą zabawe po zmroku idziemy na plaże łapać kraby , zakupiliśmy dwie siatki , dwie latarki i ganiamy się znimi przez godzine . Kraba złapać łatwo te mniejsze to Karola łapie ręką bez siatki , ja się bałem . Minusem są komary po zmroku oj potrafią pokąsać mimo tych wszystkich środków które używamy przeciw nim. Jest jeszcze sprawa internetu mimo że free to takie g... że się pisać nie chce :) , pewnie tylko u nas naprawdę jesteśmy na odludziu , jak się rosjanie w dzień rozjadą po wyspie to na plaży która ma 600 metrów jest 15 może 20 osób rewelacja … cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz