czwartek, 16 listopada 2017

Filipiny "Miałem nadzieję" raj utracony,

hello

Filipiny raj utracony


zdj.powyżej 6,5 zł za flaszkę 0,7 raj na ziemi :) i nie jest to denaturat

Wydaje mi się że tytuł w sam raz pasuje do poniższego wpisu, który to spróbuje wam zobrazować. O tym jak wygląda ten (ala) raj i jakie czekają na nas niebezpieczeństwa. Temat w całości poświęcony będzie związkom obcokrajowiec-filipinka.
Wielu z Was wydawać by się mogło że życie tutaj (czytaj Filipiny) usłane będzie różami. I pewnie na samym początku naszego pobytu tak się może wydawać. Tani alkohol i lalki same pchają się do wyra. Czego można chcieć więcej, po prostu bomba!!! Jednak do czasu, aż nie zapędzimy się w kozi róg. A takim punktem zazwyczaj jest ciąg alkoholowy i biznes na współwłasności z żoną plus do tego dorzucimy z dwójkę dzieci par mieszanych.
 Przykładów można by mnożyć ja skupię się na trzech, którzy opowiedzieli mi swoja historię.

Pierwszy pan, powiedzmy A: lat około 50 Amerykanin
Poznaliśmy go całkiem przypadkowo. Okazało się, że nasze dzieci chodzą do jednej szkoły. Pan A swego czasu był głównym menago w jakiejś firmie w Cebu z pensją 120 tyś peso, która spokojnie starczała aby był królem życia. Z jego opowieści wyłania się obraz takiego życia, które we wczesnym stadium pobytu  na Filipinach mógłby pozazdrościć każdy. Za to kres tej przygody to alkoholizm, samotny ojciec wychowujący 10 latka, żyjący w slamsie i czyhający na sponsora. Partnerka na początku zarąbista laska z która można było się zabawić i powciągać, okazała się narkomanką próbującą ciągnąc kasę na wszystkie możliwe sposoby. W końcu stracił pracę a jego jedynym utrzymaniem są pieniądze przesyłane z Ameryki przez rodzinę. Myślę, że wolą przysłać im kilkaset dolarów i mieć go z głowy. Na początku próbowaliśmy my i nasze dzieci jakoś się za kumplować, ale nic z tego nie wyszło. On najchętniej oddawał by nam dziecko na całe dnie, co było dla nas bardzo męczące, a we mnie widział kompana do piwa. Mamy dwójkę dziewczyn i z chłopakiem nie mogły się dogadać. Po kilku dniach prosiły żebym nie wpuszczał go już do domu. Chłopiec jest jednak nauczony filipińskiej wytrwałości w naciąganiu białasów i ciągle usilnie próbuje złapać kontakt. Szczytem wszystkiego było przyprowadzenie o 6 rano filipinki, która chciała pieniędzy. Od tej pory postanowiliśmy zerwać kontakty. Pan A szybko zrozumiał że ja nie jestem zainteresowany piciem, a tym bardziej sponsorowaniem. Po kilku rozmowach z żoną wyłonił nam się obraz człowieka samotnego, całkowicie niezaradnego, alkoholika, który za wszelką cenę próbuje jeszcze utrzymać się na powierzchni, ale wydaje mi się że z marnym skutkiem.

Pan B  Następny jurny mądrala z Australii tym razem Lat 71
Wziął sobie za żonę modelkę Filipinkę, spłodził 4 córki, choć troje dorosłych dzieci ma w Australii. Dwie starsze chodzą z naszymi córkami do jednych klas. Jego dzień upływa na siedzeniu przed domem w podartej koszulce z piwem na brzuchu albo spotkaniami z panem A bo to podobno najlepsi przyjaciele. W rozmowie z nami narzeka na wszystko co możliwe. Cały majątek, który zebrał jest oczywiście w posiadaniu żony, bo tutaj inaczej nie można. Chętnie by wrócił do Australii, no ale co zostawić tu wszystko i wrócić z niczym wstyd. Jest zgorzkniały i ciągle niezadowolony, choć miał swoje pięć minut na początku pobytu tutaj tak jak każdy.

Pan C  Mariano Italiano to już tylko luźna zasłyszana opowieści od znajomych. Właściciel przepraszam współwłaściciel (oczywiście z żoną) włoskiej knajpy. Niechcący lub przypadkowo jak kto woli żona złapała go z kelnerką w sytuacji w której nie powinna. Rezultat: żona knajpę zamknęła, zabrała dosłownie wszystko, łącznie z dzieckiem i wyjechała do Cebu. Mariano Italiano został w przysłowiowych gaciach i usycha z tęsknoty, bądź braku środków do życia i zastanawia się czemu to mały skok w bok zrujnował  mu życie. Przecież to Filipiny. Tutaj ludzie się bawią a kobiety kochają sex.

Dodam tylko że takich pacjentów jest tu o wiele więcej, a już najlepsze przypadki to 40 lub 50 latkowie czekający co miesiąc na przelew od mamusi( o zgrozo!)
Obserwując filipińską rzeczywistość możemy stwierdzić, że związki z dużą różnica wieku to jak kontrakt z którego mężczyzna zazwyczaj wychodzi spłukany lub zgorzkniały. W niektórych przypadkach jedno i drugie.

Ps. post ten już napisałem dużo wcześniej publikacji doczekał się teraz a ja w między czasie poznałem kilka innych historii. Nie będę ich opisywał ponieważ są bardzo podobne do tych powyżej.

zdjęć niestety nie serwuje tym razem ponieważ nie jestem wścibskim paparazzi ale pamiętajcie


na Filipinach wygląda to mniej więcej tak


A żeby koniec nie był taki smutny to naprawdę czasami zdarza się wielka miłość.



kontakt:

pitchers@hoga.pl
fb/koziolkiwazji

poniedziałek, 6 listopada 2017

Bantayan, Święto zmarłych

Ello

Dziś może o tym jak tu wygląda św. zmarłych.



Filipiny (prawie w całości) jako jeden z nielicznych krajów w Azji jest krajem katolickim. Praktycznie nie ma domu w którym nie byłoby świętego obrazu, krzyża lub statuetki Jezusa lub Maryi. Ludzie tłumnie uczestniczą w mszach i z duma obnoszą się ze swoja wiarą. Jest jednak drugie oblicze Filipin, gdzie królują szamanie, gusła i obrządki pogańskie. Właśnie tą mieszaninę można zobaczyć w dniu Wszystkich Świętych i Zaduszek. Już przed świętem trwają gorączkowe przygotowania. Filipińczycy malują groby, odnawiają litery na nagrobkach, kupują świece i rozglądają się za kwiatami. Oczywiście trwają również intensywne zakupy artykułów spożywczych, napoi i oczywiście alkoholu.

Słyszałam, że na innych wyspach groby malowane są w różne, kolorowe wzory, jednak na wyspie Bantayan w prowincji Cebu nie spotkałam się z takimi zwyczajami. U nas nagrobki są malowane na biało.
1 listopada to dzień wolny od pracy i większość rodzin udaje się na cmentarz. Zjeżdżają się z różnych wysp i prowincji. Oczywiście przy takim przypływie ludzi dzień nie obyłby się bez walk kogutów J I jak to zwykle bywa kobiety buszują po sklepach lub przygotowują jedzenie a panowie uprawiają hazard. Wieczorem około godziny 17:00 jednak wszystko ucicha. Sklepy, restauracje, biura są pozamykane i całe życie przenosi się na cmentarz. Ten dzień należy do modlitw i zadumy, chociaż nie w takim wydaniu jak w Polsce. Zresztą trudno jest się skupić jak obok na grobie jest organizowana kolacja i spotkanie rodzinne J  Często rodziny które przyjechały z daleka, chociaż nie tylko, w tym dniu śpią na grobach.


2 listopada to już prawdziwe szaleństwo. W tym dniu zdecydowanie zwycięża duch fiesty. Cmentarz jest pełen ludzi, którzy siedzą na grobach  i delektują się tradycyjnymi specjałami i jakże popularnym tutaj trunkiem alkoholowym  zwanym Emperador lub Tunday, czyli coś podobnego do whisky lub piwem. Oczywiście jest bardzo wesoło, ludzie rozmawiają, śpiewają i w takiej atmosferze wspominają zmarłych.  Zarówno przed cmentarzem jak i miedzy grobami  porozstawiane są stragany z jedzeniem, piciem no i oczywiście z grami hazardowymi.




Rodziny które nie dotarły na cmentarz lub w tym dniu odwiedzają inne groby pozostawiają na płycie nagrobnej paczuszki z jedzeniem i kubeczki z piciem. Pozostałe groby przyozdobione są kwiatami, jednak nie ma mowy o wielkich bukietach i wieńcach raczej skromne kompozycje kwiatowe i oczywiście świeczkami, które też nie maja żadnej oprawy i spalają się do końca nie pozostawiając odpadów.



My również udaliśmy się na cmentarz aby pomodlić się za naszych zmarłych. Oczywiście byliśmy wielka atrakcją. Robiąc zdjęcia rodziny filipińskie wielokrotnie zapraszani do biesiadowania. Mogliśmy spokojnie najeść się i napić za free, jednak nasza wrodzona skromność na to nie pozwoliła :) Jednogłośnie uznaliśmy, że dla nas jest to jedno z bardziej interesujących świąt na wyspie.




kontakt:
Pitchers@hoga.pl
fb/koziolkiwazji