Za nim zaczęliśmy zwiedzać wyspę przejechaliśmy miejskim autobusem z jednej miejscówki na drugą , obrazek poniżej przedstawia jak dziewczyny wykorzystują każdą możliwą chwile na sen. Ubrane są w bluzy nie dlatego że było zimno na zewnątrz ale dlatego że klima w autobusie działała lepiej niż moja zamrażalka Liebherr :-)
Po zameldowaniu w postkomunistycznym hotelu w mieście Georgetown ruszyliśmy w miasto, najpierw skuter oczywiście bez tego ani rusz. Dziewczyny po przejściu jednego kilometra padają nieprzytomne. Tej roli wyuczyły się perfekcyjnie, szczególnie Karola. Jękom nie ma końca jak trzeba gdzieś iść ;-)
Pierwszą miejscówką było muzeum strachu dziewczyny dostały wcześniej ulotkę i nie chciały odpuścić nie było wyjścia.
Następne w kolejce całkiem przypadkowo były murale, ale jakie zajefajne. Jest zrobiona specjalna mapa murali na wyspie i całe wycieczki podążają jej szlakiem, taksówkarze zbijają krocie wożąc w każde miejsce Chińczyków, Japończyków i innych skośnych. Europejczycy jednak wybierają skuter, rower bądź piesze wycieczki tak jest chyba fajniej.
kto by nie chciał dostać od Bruce Lee kopa ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz