Miało nie być ale będzie
:-) niby tylko 4 noce ale aż trzy dni więc wiadomo że nie
siedzieliśmy na czterech literach tylko ruszyliśmy szukać wrażeń
.Pierwszego dnia wypoczywaliśmy po trudach podróży dnia
poprzedniego . Hotel nie był może na piątkę nie był nawet na
czwórkę ale my nie jesteśmy wymagający luksusy to mamy w polandi
. Więc dzień na basenie i wieczorny spacerek podkręciły nam
ochotę na jakiś mały wypad za miasto , przejrzeliśmy mapę i
wybór padł na dwa miejsca jedno to Tiger Cave Temple czyli wiadomo
srutu tutu świątynia. Okazało się że to nie taka zwyczajna
świątynia bo znajduje się bardzo bardzo wysoko nie wiem dokładnie
ile bo nie noszę z sobą miarki, ale za to przed wejściem był znak
że do pokonania jest 1237 schodów.
Bułka z masłem tak nam się
wydawało Karola szła dzielnie , Kasia się czołgała a ja wnosiłem
Lene po prawie pionowych schodach które w niektórych miejscach
miały ze 40 cm wysokości.
Daliśmy radę widok przepiękny
rach
ciach parę zdjęć i w dół , schodziło się całkiem miło . Na
dole doszliśmy do wniosku że atrakcji nam na jeden dzień wystarczy
i wróciliśmy do bazy. Nawet Kaśka miała dosyć oglądania świątyń
w tym dniu i chyba nadal ją trzyma :) Dnia następnego ruszyliśmy
na gorące źródła i tu można by rzec wszystko się udało tylko
nawigator ( żona ) nie obserwowała mapy i troszkę przejechaliśmy
zjazd o jakieś 20 km . Jak się dopatrzyliśmy że coś jest nie halo
to oczywiście szybko skorygowaliśmy błąd ale 87 km na skuterze w
jedną stronę trochę przeceniliśmy swoje możliwości . Uda i łydki
bolą mnie od włażenia po schodach a d..a od skutera ( na gwałt
potrzebuje masażystki ). Prócz gorących źródeł w których woda
była cieplejsza niż w wannie byliśmy jeszcze na błękitnej
lagunie.
Jest to naturalny zbiornik wodny w którym woda jest
błękitna jak niebo i można się w nim kąpać. Ja nie wszedłem
ale dziewczyny bawiły się swietnie. Musiałem je groźbą wyciągać z
wody.
A wszystko to pisze jadąc
małym busikiem z Ao Nang do Hat Yai z 11 pasażerami na pokładzie
plus bagaże . Boże za jakie grzechy tu się nawet ruszyć nie
można a miało być tak pięknie ( za to jest tanio )
Ps. Dojechaliśmy do Hat Yai śpimy jedną noc i rano spadamy do Malezji
Powyżej ostatnie zdjęcie z mojego telefoniku jeszcze zrobił jedno tonąc :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz