Następnym miejscem gdzie
wyruszyliśmy i które opisze jest Khao Lac.
Z racji ograniczonego
budżetu i chęci przeżycia czegoś innego podróżujemy wyłącznie
lokalnymi środkami transportu i tym razem za namową pani z hotelu
Sunflower ( tej młodszej)
zakupiliśmy bilety w
firmie która zwie się ThaiTicketMaijor .
W tym celu pędzimy na
stacje kolejki naziemnej Siam i na poziomie pierwszego piętra
prosto z platformy biletowej wbijamy się do centrum handlowego
udajemy się na samą gorę po drodze mijając niezliczoną ilość
sklepów z elektroniką , ubraniami a nawet salonami samochodowymi .
Jak już dojedziemy na poziom Cinemaplex szukamy Starbucks jak go
znajdziemy to po sąsiedzku jest w/w firma z biletami. Pani miła
namawia na klasę VIP ale ekonomiczna w zupełności wystarcza (2x
tańsza :-). Ok bilet już mamy teraz jeszcze musimy zaklepać taxi
na min 3 godz przed odjazdem autobusu ponieważ dworzec autobusowy
jest naprawdę solidny kawałek od centrum ,trzeba zapytać o nazwę
wyleciała mi z głowy (Sai Tai Mai jakoś tak dziwnie nie jestem pewien) . Jazda bez korków min 1 godz z korkami czyli
popołudniu 3 powinny wystarczyć doliczamy taryfe chyba 700 batów i
jedną sprawę mamy załatwioną.Autobusy są naprawdę ok nawet masaż
w oparciu mają ,toaleta, pani daje drinki i ciasteczka :)
Khao Lak :
autobus staje
na światłach nr 3 na mapie my do naszego bungalow C-noir
nr 1 mieliśmy
jakieś 400 metrów ale z racji tego że było rano i nie mieliśmy
mapy skorzystaliśmy z taxi za 100 bth, tak tak zdzierstwo ale z
dziećmi śpiącymi już lepsze to niż słuchanie płaczu. Sama
miejscowość bardzo rozciągnięta plaże rzecz gustu mi się
podobało , ciekawostki my byliśmy poza sezonem to wszystko było
tańsze a już na pewno nasze obozowisko mieliśmy za 60 pln
dziennie dwa ładne pokoje ,
wynajętym skuterem
poj 150 ccm to taki na naszą czwórkę dotrzemy wszędzie trzeba tylko chcieć .
Do zobaczenia na pewno
jest tak bazar
nr 5 na mapie i nie o pierdoły chodzi tylko
jedzenie,Whait Sand Beatch nr 7 tam trzeba dojechać skuterem bądź
taryfą , mnie nie powaliło no może tylko ceny wyśrubowane a
porcje jak dla dziecka , oczywiście wodospady są pozaznaczane na
mapie którą dostaniecie , stołowaliśmy się w Go Pong
nr 2
czysto schludnie o ile na ulicy może być czysto :) i oczywiście bezkonkurencyjne ceny . Na koniec zostaje ośrodek dla żółwi który
naprawdę warto zobaczyć ciekawostką jest ze znajduje się na
terenie wojskowym i trzeba się wbić na jednostkę oddać paszporty a
dalej pokierują na mapie nr 6 , nie byliśmy na wyspach niestety nic
nie pływało nie sezon ale jeszcze tu wrócimy Similian jest podobno
zajebisty. No i oczywiście zapomniałem muzeum tsunami w pobliżu
bazaru po drugiej stronie ulicy nr 4 . To by było na tyle kawałek
za muzeum po tej samej stronie znaleźliśmy rozpiskę z miejscowymi
autobusami , choć wszyscy wkoło zapewniali ze tu takich nie ma .
Wybraliśmy wyjazd o 9.30
do Suratthani i dalej promem Ko Samui spóźnił się półtorej godz
siedzieliśmy w palącym
skwarze ale było warto autobus pełen Tajów każdy się uśmiecha i
najważniejsze cena za całą rodzinę 720 bth w biurze chcieli 1400
bth za osobę . Oczywiście była też niespodzianka
ale o tym w następnym poście .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz