niedziela, 4 października 2015

Khao Lak informacje turystyczne


W poprzednim poście była informacja o trasie z lotniska w BKK do centrum BKK
Następnym miejscem gdzie wyruszyliśmy i które opisze jest Khao Lac.
Z racji ograniczonego budżetu i chęci przeżycia czegoś innego podróżujemy wyłącznie lokalnymi środkami transportu i tym razem za namową pani z hotelu Sunflower ( tej młodszej)
zakupiliśmy bilety w firmie która zwie się ThaiTicketMaijor .

 W tym celu pędzimy na stacje kolejki naziemnej Siam i na poziomie pierwszego piętra prosto z platformy biletowej wbijamy się do centrum handlowego udajemy się na samą gorę po drodze mijając niezliczoną ilość sklepów z elektroniką , ubraniami a nawet salonami samochodowymi . Jak już dojedziemy na poziom Cinemaplex szukamy Starbucks jak go znajdziemy to po sąsiedzku jest w/w firma z biletami. Pani miła namawia na klasę VIP ale ekonomiczna w zupełności wystarcza (2x tańsza :-). Ok bilet już mamy teraz jeszcze musimy zaklepać taxi na min 3 godz przed odjazdem autobusu ponieważ dworzec autobusowy jest naprawdę solidny kawałek od centrum ,trzeba zapytać o nazwę wyleciała mi z głowy (Sai Tai Mai jakoś tak dziwnie nie jestem pewien) . Jazda bez korków min 1 godz z korkami czyli popołudniu 3 powinny wystarczyć doliczamy taryfe chyba 700 batów i jedną sprawę mamy załatwioną.Autobusy są naprawdę ok nawet masaż w oparciu mają ,toaleta, pani daje drinki i ciasteczka :)
Khao Lak :
 autobus staje na światłach nr 3 na mapie my do naszego bungalow C-noir
 nr 1 mieliśmy jakieś 400 metrów ale z racji tego że było rano i nie mieliśmy mapy skorzystaliśmy z taxi za 100 bth, tak tak zdzierstwo ale z dziećmi śpiącymi już lepsze to niż słuchanie płaczu. Sama miejscowość bardzo rozciągnięta plaże rzecz gustu mi się podobało , ciekawostki my byliśmy poza sezonem to wszystko było tańsze a już na pewno nasze obozowisko mieliśmy za 60 pln dziennie dwa ładne pokoje ,
wynajętym skuterem poj 150 ccm to taki na naszą czwórkę dotrzemy wszędzie trzeba tylko chcieć .
Do zobaczenia na pewno jest tak bazar

 nr 5 na mapie i nie o pierdoły chodzi tylko jedzenie,Whait Sand Beatch nr 7 tam trzeba dojechać skuterem bądź taryfą , mnie nie powaliło no może tylko ceny wyśrubowane a porcje jak dla dziecka , oczywiście wodospady są pozaznaczane na mapie którą dostaniecie , stołowaliśmy się w Go Pong


 nr 2 czysto schludnie o ile na ulicy może być czysto :) i oczywiście bezkonkurencyjne ceny . Na koniec zostaje ośrodek dla żółwi który naprawdę warto zobaczyć ciekawostką jest ze znajduje się na terenie wojskowym i trzeba się wbić na jednostkę oddać paszporty a dalej pokierują na mapie nr 6 , nie byliśmy na wyspach niestety nic nie pływało nie sezon ale jeszcze tu wrócimy Similian jest podobno zajebisty. No i oczywiście zapomniałem muzeum tsunami w pobliżu bazaru po drugiej stronie ulicy nr 4 . To by było na tyle kawałek za muzeum po tej samej stronie znaleźliśmy rozpiskę z miejscowymi autobusami , choć wszyscy wkoło zapewniali ze tu takich nie ma .

Wybraliśmy wyjazd o 9.30 do Suratthani i dalej promem Ko Samui spóźnił się półtorej godz
siedzieliśmy w palącym skwarze ale było warto autobus pełen Tajów każdy się uśmiecha i najważniejsze cena za całą rodzinę 720 bth w biurze chcieli 1400 bth za osobę . Oczywiście była też niespodzianka 
ale o tym w następnym poście .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz