niedziela, 29 listopada 2015

Malezja wyspa Ketam

Hello kochani

Znając nas wiecie że wybieramy miejsca bardzo znane niekoniecznie ciekawe  jak i mniej znane co wcale nie oznacza że są one nieciekawe czego przykładem była wyspa Pangkor  która nas zauroczyła i wyglądem i zwrotami akcji :-) .Tym razem opiszemy wam wyspę Ketam którą wypatrzyliśmy niedaleko KL, a ze względu na to że musimy jeszcze wrócić do KL będziemy sie kręcić w pobliżu tej stolicy.

Wyspa Ketam położona na zachód do KL jest wyspą inną niż wszystkie jakie o tej pory widzieliśmy.
Do wiadomości turystów dodam że w/g nas warto ją zobaczyć. Dostać się można w 2 godz z KL Sentral wybierając kolejkę jadącą do Klang. Jedziemy na ostatnią stacje, wysiadamy i po 200 metrach mamy prom
który odpływa na wyspę co 45 minut . Cenowo 4 ringgity kolejka plus 7 za prom na osobę. Jeśli wyruszymy rano z KL możemy odbębnić wycieczkę w jeden dzień, aczkolwiek  warto zostać choć by i tylko na jedną noc.
 dziewczyny to zawsze uśmiechnięte, już po siedzeniach widać że kapeć nie prom
 trochę nisko ale nie przypuszczali że tam może ktoś wsiąść powyżej 1.80 mtera
 tak wygląda okno na promie  który budową przypomina trumnę dla około 100 osób
Ok może teraz więcej optymizmu wyspa Ketam to nic innego jak las namorzynowy a powstała tu osada w 100 % znajduje się na palach bądź betonowych słupach . Nie ma nawet jednej chaty na pełnym murowanym fundamencie. A czemu a no temu że dokładnie co 4 lub 5 godzin mamy odpływ i przypływ przez co wahania wody sięgają prawie 5 metrów. Ciekawostką jest że ten przypływ i odpływ widać gołym okiem wystarczy gdzieś usiąśc na kawie i posiedzieć godz a poziom wody będzie co najmniej o metr w górę bądź w dół. 


Zobaczcie zdjęcia powyżej tan sam pomost różnica może 2 godzin coś niewiarygodnego. Woda albo odpływa do zera, że widać muł, kraby, chodzące ryby i inne zwierzęta i śmieci lub zalewa pod podłogi domów. Po prostu bomba . Jak w piosence Bajmu " Pojawiasz się i znikasz, i znikasz, i znikasz".
Z informacji którą otrzymaliśmy od mieszkańców jest to wyspa na której mieszkają tylko Chińczycy ok 3000 osób plus kilka set więcej w każdy Weekend .  Ketam wyspa tysiąca krabów dlatego też specjalność kuchni to omlet z ostrygami i oczywiście kraby pod każdą postacią
 trochę się ciągnie ale w smaku jest ok
Na wyspie ciekawostka nie ma aut i skuterów spalinowych, tylko rower i skuter elektryczny. Poszaleć nie ma gdzie ponieważ wszystkie ścieżki nie są szersze niż 1,5 metra i posiadają tz. śpiących policjantów

i oczywiście żądnych zabezpieczeń z boku. Jak jest przypływ lądujemy w wodzie jak odpływ to w śmieciach i mule.


 tu mostek jest bezpiecznie


 ale tu już tylko dla odważnych

 wypożyczenie roweru 5 ringgitów od rana do wieczora nie ma opcji " za dobę"
Na wyspie w czasie odpływu można spokojnie pospacerować i podpatrzeć życie toczące się pod pomostami. Spotkaliśmy mnóstwo szczurów, żółwi , węża, chodzące ryby i kraby różnokolorowe.







 Poniżej pani rozsypuje przed domem krewetki do suszenia, większość domów ma dobudowane drewniane lub murowane tarasy
 To co mi się najbardziej podobało to wielki pyton zamknięty w wielkiej klatce w jednej ze świątyń. Nigdy takiego wielkiego nie widziałem 4 metry to luzik jak nie więcej niestety nie mógł sie wyprostowć

Ten kawałek głowy co wystaje z wody miał z 0,5 metra i grubość mojej nogi , wszyscy autentycznie sie baliśmy, choć musiał być nakarmiony bo na wybiegu miał kurę która nie zdawała sobie sprawy z czekającej jej przyszłości .
Nie obyło się bez przygód a mianowicie dwóch pierwsza to na wyspie jest (było) sporo bezpańskich psów ,
moje córki wypatrzyły gdzieś sukę z młodymi . Zaczęliśmy ją i młode dokarmiać byliśmy tam cztery noce wiedzieliśmy że świata nie uratujemy, ale na prośbę dziewczyn przystaliśmy. Trzeciego dnia wychodząc na karmienie spotkaliśmy czterech panów, trzech miało w rękach takie zgrabne chwytaki a jeden dużą strzykawkę.

Jak się okazało hycle. Szli alejkami od jednego psa do drugiego łapali  za szyje zastrzyk i zostawiali. Byli jak ponury żniwiarz . Ja widziałem jak położyli trzy sztuki, dziewczyny przez przypadek widziały jednego, płaczą nie było końca. Na szczęście naszej suki z młodymi nie znaleźli.
 a finał tej historyjki

Powyżej pan po lewej i po prawej łapali a pan w środku usypiał. Przypadek sprawił że spali w naszym hotelu. Wieczorem siedząc na tarasie trochę pogadaliśmy a oni przy okazji złapali rybkę,wypili flaszkę, pograli w karty i jak szedłem spać kolo 23:30 oni ruszali ponownie w miasto że swoimi akcesoriami .
Historyjka nr 2  proszę kto pierwszy zgadnie co jest w worku poniżej

Oczywiście  trup, niestety na wyspie nie ma cmentarza ani krematorium wiec jakoś muszą sobie radzić.
Przyszło nam z tym nieboszczykiem podróżować na ląd, ale nikoo nie ugryzł :-) .


 Poniżej zabawy dziewczyn. Ponieważ w Malezji jest bardzo dużo Hindusów, a każde miasto ma dzielnicę indyjską napatrzyły się na panie z plamkami na czole.

i to na tyle  czekajcie cierpliwie na następną odsłonę :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz