Tym razem będzie krótko z racji tego ze zatrzymaliśmy się w Alor Setar miejscowości całkowicie nie turystycznej , czego przykładem może być to ze przez trzy dni powiedzmy zwiedzania nie spotkaliśmy żadnych białasów. Miasto ok 400 tyś ludzi i zero turysty z Europy . Mieszkaliśmy w motelu centralnie na przeciwko takiej naszej "Galerii Mokotów" i byliśmy tam raz w macu i raz w spożywczym żadnego białego nic null zero Europejczyka :-) W sumie to sobie spacerowaliśmy po parę kilometrów dziennie ponieważ nie ma też możliwości wynajmu skutera więc byliśmy bardzo ograniczeni.Trudno ćwiczyliśmy mięśnie nóg
Pierwsza ciekawostka wystawa telefonów starych oczywiście ,dziewczyny były bardzo zdziwione że numer się wykręcało a nie naciskało tak jak to wygląda teraz
piękny widok na panoramę miasta , nasz motel był po drugiej stronie ulicy
powyżej na zdjęciu jakiś tam Tower Clock jak w każdym mieście, takie ala centrum miasta, a zaraz obok chyba jeden z ładniejszych meczetów jakie widzieliśmy
Niżej Karolina integruje się z miejscowym kucharzem który robił niezłe naleśniki
za to jakiś miejscowy pokazał nam też cmentarz
poniżej Lenka wypatrzyła węża
powyżej Karolina wsadziła rękę w wiatrak ale taki nowoczesny bez łopatek wyglądał obłędnie pewnie niedługo pojawią się w Polandi i poniżej jesteśmy w centrum handlowym nawet w macu dziewczyny są w chustkach
małe dziewczynki też mają chustki porostu muzułmanie pełnej krwi
Ręczniki z naszego motelu . Biały i bielszy a jaka różnica :-)
Zabawa dziewczyn na poczcie
Kasia nadaje paczki do Polski , jesteśmy na malezyjskiej poczcie numerki tak jak u nas jedna pani obsługuje reszta cierpliwie czeka. Pewnie nigdy byśmy na pocztę nie poszli ale nasi przyjaciele nie zdążyli odebrać prania na Langkawi i odebraliśmy za nich, ale do czerwca wozić z sobą ok 5 kg nie dałoby rady więc dlatego próbujemy nadać paczkę. Uwaga paczka do polski najtańsza opcja czas dostawy 15 tygodni. Jak wiatry na morzu będą pomyślnie wiały to na początku lutego uprane ubrania będą w domu :)
jeszcze Lenke udało się namówić na zdjęcie w jakimś muzeum rower prawie 130 lat ma
zazwyczaj zwiedzamy tak: Kasia biega, czyta, ogląda, fotografuje jeśli można, a my luzik ławeczka i relaksik
Musimy przyznać że spotykamy się tu z dużą sympatią i pomocą miejscowych choć noszą chusty i turbany zachowują się przyjaźnie. Przykład raz pewna para zabrała naszą czwórkę swoim autem i odwiozła we wskazane przez nas miejsce całkowanie bezinteresownie widzieli jak stoimy pod wiatą gdy złapał nas deszcz. Duży plus to muzea na lądzie są za darmo albo za przysłowiową złotówkę. Taksówkarze to złodzieje gdziekolwiek pojedziemy i to by było na tyle z Alor Setar na koniec jeszcze przejechaliśmy się taką perełką
ps. dotarliśmy do Ipoh tutejszej doliny krzemowej cokolwiek by to miało znaczyć.Taryfiarz zagotował mnie na dzien dobry zobaczymy co będzie dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz