Ahoj
Sam już nie wiem jak się witać :-) . Za to wiem jedno przemieszczamy się z wyspy Pangkor do...
na razie tajemnica. Jesteśmy w autokarze a to wcale nie oznacza że
jedziemy tam gdzie wybraliśmy.
Może na początek trochę
informacji turystycznej. Żeby dostać się na wyspę Pangkor trzeba
dostać się do Lumut przejść z pętli 200 metrów zapakować swoje 4
litery na prom i gotowe.Do Lumut można dojechać autobusem
praktycznie z każdego większego miasta w Malezji . My jechaliśmy
z Ipoh miasto opisane przez nas wcześniej jest tam taki dworzec
tranzytowy Amanyaja czy jakoś tak, można też pojechać z dworca w centrum miasta liniami Sri Major. Za ok 10 ringgitów bilet do Lumut, my
oczywiście szukając taniej znaleźliśmy opcje z centrum Ipoh
bardzo blisko pętli autobusów miejskich, takie czerwone ruiny nie
nie zamków oczywiście
czerwone zrujnowane autobusy opcja po 7
ringgitów dzieci dostały zniżkę i w sumie za 24 ringgity wsiedliśmy do
czerwonej trumny czyżby jakiś znak? Dwie godz później lekko
osmoleni sadzą z wydechu, bólem głowy bo okna się nie otwierały :-) wysiadamy, spacer, przesiadka na prom,
30 min rejs i witamy wyspę Pangkor.
Wyspa Pangor jest bardzo
urokliwą malutką wysepką z kilkoma plażami .
Znając zwyczaje
taxi grzecznie podziękowaliśmy, panom od skuterów za 50 MYR też i poszliśmy rozejrzeć się za
wypożyczalnią skuterów dla zwykłych ludzi. Bingo wypożyczalnia znajduje się
centralnie naprzeciwko postoju taxi , i ma za sąsiedztwo Bombe czyli tutejszą straż pożarną.
Pan miły i konkretny pierwsza doba 30 RYM następne po 25. Zostawiliśmy u niego bagaże i ruszyliśmy szukać hotelu, znaleźliśmy taki który nam odpowiadał przy Coral Beach nazywał się Rimba Kem i był z dostępem do przepięknej plaży. Dla nas w super. Bungalow z widokiem na morze na dodatek mnóstwo małp które są gorszymi złodziejami niż taksówkarze no dzieciom się podobało ( i tu odp na pytanie jednej z naszych czytelniczek zacytuje ;ale czy Wy kiedykolwiek "nicnierobicie"? Biały piasek, palemka, leżaczek, napoik% itp..... )
Później wydarzenia potoczyły się błyskawicznie po zakwaterowaniu ruszyliśmy na objazd wyspy przejeżdżając kolo małego lotniska było spokojnie ale 5 min później wracając tą samą drogą oczom naszym ukazał się oto taki widoktak to właśnie nadszedł ten czas :-) .
mała awionetka wpadła do morza przyczyna nieznana osoby uratowane niezauważone no to klops jak pech to pech.
Zaliczyliśmy kolację i wróciliśmy do hotelu spać. Następny dzień nowa niespodzianka, na terenie naszego hotelu rozbiła się tajna jednostka antyterrorystyczna Malezyjskich sił specjalnych.
Mieli 3 dniowe ćwiczenia czyli zostaliśmy my sami w ośrodku i banda komandosów, a skąd ja to wiem mam w drużynie trzy dziewczyny a wiadomo za mundurem panny sznurem , Karola z Lena tam chodziły a Kasia ich pilnowała więc jej tam coś szepnęli. Mnie to się bali a zdjęcia robiłem z ukrycia w innym wypadku musieli by nas zabić albo ja ich :-). W każdym razie czuliśmy się bezpiecznie ćwiczyli tylko w nocy i to na wodzie, za dnia rzucali tylko petardy żeby przepędzić małpy. Czułem prawie jak za dawnych dobrych czasów w JW 1039 w Sochaczewie (jednostka wojskowa). Nam się podobało taki mały fun w czasie naszej podróży. Nieźle nie, ale będzie też gorzej. Ostatniego dnia plażingu w pobliżu nas i morskich sił specjalnych jeden z miejscowych poczuł się zbyt bezpiecznie i nam utonął, popłynęło go dwóch ratować ale niestety mimo reanimacji nie przeżył. Ta wyspa ma swoje mroczne tajemnice.
Dzień powszedni jak to w miejscowości turystycznej śniadanko, lekcje, plażing dość drogo na tej plaży
miska ryżu smażonego 12 zł.
Choć trzeba przyznać ze ceny na ulicy w mieście tu na wyspie chyba najniższe które do tej pory zwiedziliśmy
za całą rodzinę obiado kolacja na wypasie ryż i nudle 23 zł z napojami nie jest źle. Zdjęcie powyżej to zdjęcie z plaży na mieście porcje są dużo bardziej treściwe i wyglądają zdecydowanie ładniej :-) .
niesamowite dla nas takie ptaki widuje się tylko w zoo a tu prosze latają nad głowami jak u nas wróble
świątynia chińska
ruiny fortu
koza przed salonem jednego z dystrybutorów sieci komórkowej
próby obciążeniowe , żona dba o bezpieczeństwo pociech
miejscowe smakołyki suszone ryby
tak tak te kartki w środku to lep na muchy
oczywiście z kotami a poniżej Lena nawet sprawdza czy nie zdechł
i to na tyle z wyspy Pangkor. Zgodnie uważamy że jest zajefajna. Turystów jak na lekarstwo, bark luksusowych hoteli, dużo dziewiczych miejsc, tylko domy rybaków i miejscowych sprzedawców, dżungla, małpy czyli to co Koziołki lubią najbardziej. cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz