piątek, 20 listopada 2015

Malezja wyspa Pangkor


Ahoj

Sam już nie wiem jak się witać :-) . Za to wiem jedno przemieszczamy się z wyspy Pangkor do... na razie tajemnica. Jesteśmy w autokarze a to wcale nie oznacza że jedziemy tam gdzie wybraliśmy.
Może na początek trochę informacji turystycznej. Żeby dostać się na wyspę Pangkor trzeba dostać się do Lumut przejść z pętli 200 metrów zapakować swoje 4 litery na prom i gotowe.Do Lumut można dojechać autobusem praktycznie z każdego większego miasta w Malezji . My jechaliśmy z Ipoh miasto opisane przez nas wcześniej jest tam taki dworzec tranzytowy Amanyaja czy jakoś tak, można też pojechać z dworca w centrum miasta liniami Sri Major. Za ok 10 ringgitów bilet do Lumut, my oczywiście szukając taniej znaleźliśmy opcje z centrum Ipoh bardzo blisko pętli autobusów miejskich, takie czerwone ruiny nie nie zamków oczywiście 



 czerwone zrujnowane autobusy opcja po 7 ringgitów dzieci dostały zniżkę i w sumie za 24 ringgity wsiedliśmy do czerwonej trumny czyżby jakiś znak? Dwie godz później lekko osmoleni sadzą z wydechu, bólem głowy bo okna się nie otwierały :-) wysiadamy, spacer, przesiadka na prom, 30 min rejs i witamy wyspę Pangkor.
Wyspa Pangor jest bardzo urokliwą malutką wysepką z kilkoma plażami .




Znając zwyczaje taxi grzecznie podziękowaliśmy, panom od skuterów za 50 MYR  też i poszliśmy rozejrzeć się za wypożyczalnią skuterów dla zwykłych ludzi. Bingo wypożyczalnia znajduje się centralnie naprzeciwko postoju taxi , i ma za sąsiedztwo Bombe czyli tutejszą straż pożarną. 


Pan miły i konkretny pierwsza doba 30 RYM następne po 25. Zostawiliśmy u niego bagaże i ruszyliśmy szukać hotelu, znaleźliśmy taki który nam odpowiadał przy Coral Beach nazywał się Rimba Kem i był z dostępem do przepięknej plaży. Dla nas w super. Bungalow z widokiem na morze na dodatek mnóstwo małp które są gorszymi złodziejami niż taksówkarze no dzieciom się podobało ( i tu odp  na pytanie jednej z naszych czytelniczek zacytuje  ;
ale czy Wy kiedykolwiek "nicnierobicie"? Biały piasek, palemka, leżaczek, napoik%  itp..... ) 
tak to właśnie nadszedł ten czas :-) .
Później wydarzenia potoczyły się błyskawicznie po zakwaterowaniu ruszyliśmy na objazd wyspy przejeżdżając kolo małego lotniska było spokojnie ale 5 min później wracając tą samą drogą oczom naszym ukazał się oto taki widok









mała awionetka wpadła do morza przyczyna nieznana osoby uratowane niezauważone no to klops jak pech to pech.



Zaliczyliśmy kolację i wróciliśmy do hotelu spać. Następny dzień nowa niespodzianka, na terenie naszego hotelu rozbiła się tajna jednostka antyterrorystyczna Malezyjskich sił specjalnych.






Mieli 3 dniowe ćwiczenia czyli zostaliśmy my sami w ośrodku i banda komandosów, a skąd ja to wiem mam w drużynie trzy dziewczyny a wiadomo za mundurem panny sznurem , Karola z Lena tam chodziły a Kasia ich pilnowała więc jej tam coś szepnęli. Mnie to się bali a zdjęcia  robiłem z ukrycia w innym wypadku musieli by nas zabić albo ja ich :-). W każdym razie czuliśmy się bezpiecznie ćwiczyli tylko w nocy i to na wodzie, za dnia rzucali tylko petardy żeby przepędzić małpy. Czułem  prawie jak za dawnych dobrych czasów w JW 1039 w Sochaczewie (jednostka wojskowa). Nam się podobało taki mały fun w czasie naszej podróży. Nieźle nie, ale będzie też gorzej. Ostatniego dnia plażingu w pobliżu nas i morskich sił specjalnych jeden z miejscowych poczuł się zbyt bezpiecznie i nam utonął, popłynęło go dwóch ratować ale niestety mimo reanimacji nie przeżył. Ta wyspa ma swoje mroczne tajemnice. 
Dzień powszedni jak to w miejscowości turystycznej  śniadanko, lekcje, plażing dość drogo na tej plaży 
miska ryżu smażonego 12 zł.

Choć trzeba przyznać ze ceny na ulicy w mieście tu na wyspie chyba najniższe które do tej pory zwiedziliśmy
za całą rodzinę obiado kolacja na wypasie ryż i  nudle 23 zł z napojami nie jest źle. Zdjęcie powyżej to zdjęcie z plaży na mieście porcje są dużo bardziej treściwe i wyglądają zdecydowanie ładniej :-) .





niesamowite dla nas takie ptaki widuje się tylko w zoo a tu prosze latają nad głowami jak u nas wróble

 żółwie w świątyni  niewyobrażalna ilość

 świątynia chińska




ruiny fortu 



 koza przed salonem jednego z dystrybutorów sieci komórkowej





 próby obciążeniowe , żona dba o bezpieczeństwo pociech

 miejscowe smakołyki suszone ryby

 tak tak te kartki w środku to lep na muchy
 oczywiście z kotami a poniżej Lena  nawet sprawdza czy nie zdechł
i to na tyle z wyspy Pangkor. Zgodnie uważamy że jest zajefajna. Turystów jak na lekarstwo, bark luksusowych hoteli, dużo dziewiczych miejsc, tylko domy rybaków i miejscowych sprzedawców, dżungla, małpy czyli to co Koziołki lubią najbardziej. cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz