Cel po stronie wietnamskiej to Pleiku zobaczymy jak długo będziemy jechać plus przechodzić przez przejście (wszyscy cofamy się pamięcią co było na tajsko - kambodzańskiej granicy Piekło ) . Droga do granicy usiana przystankami ludzie wsiadają i wysiadają , mała ciekawostka zatrzymywały nas trzy posterunki policyjno graniczne tak nam się wydaje na każdej nasz bileter płacił po 5 dolców i jechaliśmy dalej . Samo przejście graniczne bardzo dobre ludzi jak na lekarstwo wiec odprawa poszła szybciutko ,
Tu w Azji na każdej granicy jest pas neutralny który niestety pokonuje się piechotą więc 5 min później witali nas uśmiechnięci Wietnamczycy .
Rach ciech do autobusiku i jedziemy dalej
o 11 byliśmy na miejscu ,trochę szkoda zostawać nic w tym Pleiku do zwiedzania nie ma , pora wczesna postanowiliśmy pojechać dalej. Taxi na dworzec autobusowy szybciutkie przestudiowanie mapy gdzie nam pasuje najlepiej w kierunku Sajgonu , wybór pada na Nha Trang jakieś 300 km w dół w strone morza i Saigonu . Bus wygląda obiecująco

Dojechaliśmy do Nha Trang jest późno spóźniliśmy sie na nocny autobus do Vuog Tau , zostajemy na noc , jakiś hotel za 12 baksów dla całej rodziny o 7 rano wyruszamy dalej . Dzień następny meldujemy sie na dworcu wita na s autobus sypialniany jesteśmy w raju tu już nie ma sie do czego przyczepić , mkniemy zawrotne 70 na godzine
dziesięć godz i 500 km później jesteśmy u celu zmęczeni ale szczęśliwi miejscowości nie znamy ale zamierzamy ją poznać .... jest zajebista ja już to wiem wy musicie poczekać na relacje ..cdn..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz