sobota, 17 stycznia 2015

Wietnam

...jak postanowione tak zrobione 7 rano tuk tukiem na autobus i chwilkę później siedzieliśmy już w wietnamskim autobusie będąc jeszcze w Kambodży mimo ze do granicy mieliśmy 70 km. Można by się pokusić o nazwę transport między narodowy ;)

  Cel po stronie wietnamskiej to Pleiku zobaczymy jak długo będziemy jechać plus przechodzić przez przejście (wszyscy cofamy się pamięcią co było na tajsko - kambodzańskiej granicy Piekło ) . Droga do granicy usiana przystankami ludzie wsiadają i wysiadają , mała ciekawostka zatrzymywały nas trzy posterunki policyjno graniczne tak nam się wydaje na każdej nasz bileter płacił po 5 dolców i jechaliśmy dalej . Samo przejście graniczne bardzo dobre ludzi jak na lekarstwo wiec odprawa poszła szybciutko ,
Tu w Azji na każdej granicy jest pas neutralny który niestety pokonuje się piechotą więc 5 min później witali nas uśmiechnięci Wietnamczycy .
 Rach ciech do autobusiku i jedziemy dalej
o  11 byliśmy na miejscu ,trochę szkoda zostawać nic w tym Pleiku do zwiedzania nie ma , pora wczesna postanowiliśmy pojechać dalej. Taxi na dworzec autobusowy szybciutkie przestudiowanie mapy gdzie nam pasuje najlepiej w kierunku Sajgonu , wybór pada na Nha Trang jakieś 300 km w dół w strone morza i Saigonu . Bus wygląda obiecująco
 a teraz rzeczywistość , bus naprawdę wyglądał dobrze gdyby kierowca nie jechał jak wariat  , nie usadził nas przy kolumnach i w busie był zakaz palenia , ale niestety zapie..... jak wariat  słuchał wietnamsikego disco polo tak głośno żę w drugiej połowie drogi zastanawialiśmy sie jak mu unieszkodliwić głośniki, prawie wszyscy pasażerowie palili faje i najgorsze już po południu to okna pootwierane wszystkie mało głowy nie urwie. Po równych  6 godzinach wysiedliśmy z wielkim uczuciem ulgi w uszach i nosach.Chcieliśmy taniutko wyszło jak zawsze .
Dojechaliśmy do Nha Trang jest późno spóźniliśmy sie na nocny autobus do Vuog Tau , zostajemy na noc , jakiś hotel za 12 baksów dla całej rodziny o  7 rano wyruszamy dalej . Dzień następny meldujemy sie na dworcu wita na s autobus sypialniany jesteśmy w raju tu już nie ma sie do czego przyczepić , mkniemy zawrotne 70 na godzine

dziesięć godz i 500 km  później  jesteśmy u celu zmęczeni ale szczęśliwi miejscowości nie znamy ale zamierzamy ją poznać .... jest zajebista ja już  to wiem wy  musicie poczekać na relacje ..cdn..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz