w Stung Treng przesiadka na następny bus nawet nam sie szybko udało to załatwić ok 30 min i jechaliśmy dalej o godz pierwszej po południu byliśmy jakieś 300 km od Kratie w Bang Lung, mniejszy komfort ale dużo szybciej niż autobusem .Jak w każdym kambodżańskim miasteczku bus stacja jest w centrum , po 15 minutach mieliśmy całkiem fajny hotelik w samym środku miasteczka. Do wieczora pokręciliśmy się po miasteczku , wypożyczyliśmy skuter zaplanowaliśmy następny dzień i spać.
Budzimy się średnio o 8 rano ja trochę wcześniej o 6.30 już jest głośno na ulicach , mam wtedy czas skorzystać z komputera coś napisać i uzupełnić fotki . Plan na dziś jedziemy na cały dzień nad jezioro które znajduje sie w kraterze po wulkanie ok 2 km po obwodzie i 50 metrów głębokości jest zajefajnie jedno z nielicznych miejsc o które tu się dba , dla nas bajka .
Powyżej piękny skok , poniżej zmarznięta łenkau góry plastry miodu pieczone w liściu bananowca , które można kupić ok 2 zł porcia i wcale nie jest słodkie .
po lewej gigantyczny ślimak którego spotkaliśmy na spacerze wokół jeziora
sprzedawca lodów , smaki duriana czyli najbardziej śmierdzącego owocu na świecie, czekoladowy i ostatni bliżej nikomu nie znany smak
na pomoście 3 lodziary
dzień był cudowny ....cdn....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz