...drugi dzień w Kratie zleciał
błyskawicznie , byliśmy umówieni z kierowcą tuk tuka na 7.30 pod
hotelem .Niestety olał nas być może znalazł lepszego płatnika
jak tu czytacie to wiecie że trzymam rękę na pulsie i nie lubię
przepłacać , trudno wzięliśmy następnego z ulicy za tę samą cenę
, był bardzo szczęśliwy mogliśmy się potargować to by mu mina
zrzedła ,ale dobra straciliśmy pół godz nie było czasu na
targowanie . Wsiadamy i lecimy tzn jedziemy ok 30 kilometrów tuk
tukiem po bezdrożach 2 godz ,przynajmniej dziewczyny się wyspały .
O dziesiątej pierwszy postój i dwa punkty programu . Pierwszy to
świątynia 100 filarów chociaż ilość filarów jest zależna od
tego kto je liczy , więc chyba przyjęli średnią :) .
Drugie to
hodowla żółwi 18 dolców za całą czwórkę i możesz patrzeć do
woli ,czyste zdzierstwo pomieszczenie 30 m2 i parę żółwi ,ale to
dla dziewczyn żeby zapamiętały (albo nie jęczały ).
Po żółwikach powrót 10 km i postój
na takich fajnych pomostach gdzie miejscowi i przyjezdni robią sobie
pikniki a przy okazji można się wykąpać w Mekongu oczywiście
skorzystaliśmy choć na wstępie pokłóciliśmy się z obsługą i
na jedno piwko musiałem czekać ponad 20 min ( kłótnia oczywiście
o kasę , zapłaciliśmy na początku za wejście na pomosty a później
skasowali nas drugi raz złodziejstwo i cwaniactwo w jednym ) .
Trudno take życie albo ty kogoś albo ktoś ciebie narazie oni nas .
Następny punkt programu delfiny krótko
nose , pływaliśmy łódką po rzece Mekong i ganialiśmy delfiny
dobrze że Kasia ma lunetę przy swoim aparacie to mamy niezłe fotki
.
Wycieczka się udała właściciel
hotelu chciał od nas 110 dolców zorganizowaliśmy ją sami
zaoszczędziliśmy 40 da się . Dalej to już powrót do hotelu
zamówienie busa w dalszą podróż i spać. Czeka na nas dalsza przygoda...cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz