niedziela, 1 października 2017

Bantayan nowa odsłona

haj

Dotarliśmy na naszą wymarzoną wyspę Bantayan.  Z racji tego że już tu mieszkaliśmy zmienimy trochę formę pisania. Kasia podpowiedziała mi żebym napisał albo opisywał nasz pobyt tu w formie poradnika przybysza do nowego kraju. Nie jestem pewny czy zda to egzamin i czy podałam takiemu zadaniu, ale co mi zależy spróbować. Generalnie wyspa się nie zmieniła. Jeśli ktoś chciałby podjąć taką decyzje jak my to bezwarunkowo musi tu przyjechać i zobaczyć w co się pakuje. A czemu zobaczyć  ano zaraz wam to spróbuje opisać. Jak wszyscy wiemy jako białe twarze jesteśmy tu traktowani podwójnie jak wiecie o czym pisze. To oczywiście się zmieni z czasem jak miejscowi zobaczą że nie przyjechaliśmy tu na dwa tygodnie tylko dłużej.
Nasz pobyt tu zaczynamy załatwiać już w Polsce wyrabiając dwu miesięczna wizę za 120 zł w ambasadzie filipińskiej w Warszawie. Pan mówi tylko po angielsku i filipińsku, ale jest bardzo miły. Aby wyrobić wizę potrzebujecie bilety w obie strony !!!!!, rezerwację hotelu, ksero paszportu oraz oryginał. Na miejscu robimy opłatę i czekamy około 3 dni. Proste J Jeżeli nie zdecydujemy się na wyrobienie wizy w Polsce dostaniemy tylko wizę przy wjeździe, jednomiesięczną -  gratis,  a po miesiącu skasują nas około 300 zł za przedłużenie o miesiąc. Teraz podobno  znieśli opcje expressową i  jest 80 dych taniej, ale tej informacji nie mogę potwierdzić bo jeszcze mamy 60 dniową wizę z Polski i nie byliśmy w urzędzie.
Jeśli mamy już wizę, następną ważną sprawą  jest nr. telefonu komórkowego. Bez tego ani rusz. Karty sim rozdają już w samolotach i mamy 300 mb Internetu na pierwsze 3 dni pobytu. Generalnie starcza na dojazd do hotelu J. Najpopularniejszy w moim regionie to Smart i Glob. My  korzystamy ze smarta wiec powiem tylko tyle że najlepsza opcja to doładować za 995 peso czyli jakieś 76 zł i mamy 24 GB Internetu na miesiąc z tym że możemy wykorzystywać tylko 800mb dziennie. Nie wiem czemu tak, ale w zupełności wam wystarczy (chyba ze macie dwójkę dzieci jak my to stanowczo za mało).
Teraz trzeba pomyśleć o jakimś lokum. Hmm…  no tu mogło by się wydawać  że będzie to dość trudne i skomplikowane. Agencje nieruchomości nie pomogą bo takowych tutaj nie ma. Więc jak?  Jeśli macie znajomych, którzy już mieszkają w danej miejscowości to nawet nie musicie tego czytać J My niestety nie mieliśmy pomocy, ale nic trudnego my swój pierwszy dom wynajęliśmy  po dwóch dniach pobytu na wyspie. A było to tak że pojechaliśmy do większego miasta poszukać jakiejś agencji  nieruchomości . Znaleźliśmy tylko informacje turystyczną i to tez w wielkim tego słowa znaczeniu bo szyld był ale informacji to już dawno nikt nie udzielał J. Za to jeden pan który wyglądał  na homo…wiadomo  powiedział że jego siostra ma w miejscowości tej której szukamy  dom  pod wynajem. Na drugi dzień się wprowadziliśmy. W pełni legalnie z umową i wszystkimi rzeczami które nam były potrzebne, właścicielka dokupowała nawet garnek do gotowania  ryżu bo tutaj to standardowe  wyposażenie. Oczywiście trzeba pamiętać o kaucji my chcieliśmy dom na dwa miesiące wiec kaucja zazwyczaj jest.  W sumie zostaliśmy prawie 4. Na koniec pani oddała nam kaucje na dwa dni przed wyprowadzką bo powiedziała ze w dzień wyprowadzki jej nie będzie i klucze mamy  zostawić w umówionym miejscu, tak tez zrobiliśmy. Wiec wszystkie plotki o tym że na pewno was oszukają  chwilowo odsuńcie na bok.  Rachunki no tu to już w ogóle łatwizna. Listonosz przynosi  wszystko do domu wiec albo oddajemy  właścicielowi  albo płacimy sami to wszystko.  Z ciekawostek napisze że my swoją właścicielkę chaty widzieliśmy może 3 razy, nawet kasę za czynsz kazała zostawiać w jakimś punkcie obok  domu i podjeżdżała sobie w dogodnej dla siebie chwili. Drugi nasz dom  wynajęliśmy jeszcze szybciej bo już praktycznie pierwszego wieczora  po przyjeździe. Co prawda  jeszcze w nim nie mieszkamy bo jest w trakcie budowy, ale plusem tego że musimy poczekać 8 dni jest  to że sporo rzeczy właściciel zmienił na naszą prośbę bez dodatkowych kosztów.  Tak więc  widzicie nie jest to jakaś trudna sztuka  i większość informacji  przenoszona jest drogą „z ust do ust” tak jak plotki J. Ceny najmu na wyspie? tu już mamy sporą rozpiętość cenową,. Liczą się trzy rzeczy: 1) lokalizacja - czym bliżej plaży tym drożej, czym większy wygwizdów ceny topnieją bardzo szybko.  2) standard - wiadomo czym wyższy  tym ceny pną się w górę nawet na odludziu.  3) no i wielkość , ale tu to chyba ma najmniejsze znaczenie czy to będzie 50 m2 czy 80 m2 cena jest taka sama. Kilka przykładów:  50 m2 niezły standard wszędzie blisko  25-30 tyś peso  czyli dwa do dwóch i pół tysiąca PLN, 140 m2 pusty (bez mebli) spory kawałek wszędzie  10 tyś peso 760 zł i perełka  ok 60 m2 bez skutera ani rusz (czytaj daleko) przy plaży, do renowacji przynajmniej odmalować trzeba - 500 zł. Wiec jak widzisz przyszły przybyszu wszystko zależy od zasobności portfela.

Środek transportu czyli kupno skutera. Wystarczyło zapytać się pani na recepcji w hotelu i już nasza informacja poszła w teren.  Pierwszy skuter mogłem już kupić tego samego dnia co przyjechaliśmy ale powiedziałem że obejrzę go dnia następnego. Z opowieści sprzedającego  wyłaniał się ładny obraz skutera, rzeczywistość okazała się z goła inna. Ale my się nie zrażamy i następnego dnia już ktoś dzwoni przedstawia ofertę zaraz przyjeżdża i tak oto stajemy się właścicielami Scoopy-go. Po 48 godzinach na wyspie wynajęliśmy dom, zakupiliśmy skuter, dziewczyny poszły do szkoły czekam co będzie dalej. Cena za skuter Honda Scoopy 34 tyś. Peso czyli jakieś 2700 zł. Właściciel mówił,  że to dwu latek, w/g licznika 16 tyś przejechane. Mała poprawka km jest więcej bo licznik chwilowo  nie działa J a  skuter ma 4 lata, ale to i tak nie zmienia faktu że jak na razie wszystko z nim jest ok. Filipińczycy generalnie nie dbają o swoje przedmioty więc trudno jest tutaj kupić coś dobrze utrzymane, chyba że wyprowadza się jakiś obcokrajowiec lub jakaś instytucja charytatywna i wysprzedają swój majątek.

Szkoła. Koszt około 15000 Peso za rok za dziecko, czyli jakieś 1200 PLN !!!!! Jeśli ktoś będzie na tyle szalony jak my i przeprowadzi się tu z dziećmi to najlepiej jak będą one jak najmłodsze. I chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. Najpierw musimy zrezygnować ze szkoły w Polsce. Jest to bardzo proste. Wystarczy złożyć oświadczenie, że dzieci będą uczęszczały do szkoły w innym kraju. Do tego dołączamy oświadczenie nowej szkoły, że przyjęła dzieci. Można to przesłać później mailowo. I w Polsce sprawa załatwiona. Teraz Filipiny. Przede wszystkim przesyłamy do szkoły świadectwa z poprzednich lat i tutaj ciekawostka nie muszą być tłumaczone, z krótka informacją, że chcemy aby dzieci chodziły do tej szkoły. My sprawę obgadaliśmy już wcześniej w czasie naszego poprzedniego pobytu, więc sprawa poszła gładko. Sama szkoła, mówimy tutaj o szkole prywatnej, jest w języku angielskim i to jest do ogarnięcia bardzo szybko nawet przez starsze dzieci. Sprawa się komplikuje w przypadku  języka ojczystego czyli filipińskiego.  Żeby nie było za łatwo dzielimy go w szkole na Tagalo i Visaia (albo Bisaia nie wiem jak jest poprawinie)czyli dwa całkowicie różne od siebie filipińskie dialekty. Oba są w szkole obowiązkowe i  do każdego jest książka. Współczuje swoim dzieciom bo ja jak się nauczę podstaw Visaia to mi w zupełności starczy a one…  no cóż nikt nie mówił że będzie lekko.
I tak to wygląda z grubsza .  Wydaje się proste?  i jest proste, ale do tego potrzeba odwagi. U nas tą odwagą wykazała się Kasia, a ja no cóż? miałem ją puścić samą z dwójką dzieci, i przegapić  okazje do poznania świata?

Pierwsze dni na wyspie spędziliśmy w hotelu Nordic Inn. Może nie był to najwyższy standard, ale za to ogromny pokój i bliskość plaży wynagrodziły inne niedociągnięcia.  Dużym plusem okazała się  Cristina, dziewczyna z recepcji, która  no co tu dużo pisać była leniwa jak prawie każdy Filipińczyk za to dała się namówić  za flaszkę Coca Coli na pomoc dziewczynom w  pracach domowych z języka filipińskiego J (bez komentarza proszę, tatusia nie chciała uczyć).


Cdn niebawem

Kontakt:

fb/koziolkiwazji

5 komentarzy:

  1. A kto je nauczy polskiego? Kiedy wrócą do kraju będzie to nieodzowne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnie dwa lata żona dawała radę to i teraz pewnie będzie dobrze. Poza tym w domu rozmawiamy po polsku. Przecież jesteśmy Polakami 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Mówienie po polsku a znajomość języka polskiego i literatury polskiej to dwie różne sprawy. A Wt już mieszkacie w nowym domu czy dopiero za 8 dni? Czytam od Ciebie sprzeczne info. ��

    OdpowiedzUsuń
  4. na fanpage jest wszystko na bieżąco a tu na blogu z małym opóźnieniem. 😀 a z tą szkołą to bym nie przesadzał jak będą miały potrzeba to przeczytają a jak nie to będą zgłębiać literaturę filipinska

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, myślę i wciąż myślę. Chyba jednak przyjedziemy :)

    OdpowiedzUsuń