haj
Dotarliśmy na naszą wymarzoną wyspę Bantayan. Z racji tego że już tu mieszkaliśmy zmienimy
trochę formę pisania. Kasia podpowiedziała mi żebym napisał albo opisywał nasz
pobyt tu w formie poradnika przybysza do nowego kraju. Nie jestem pewny czy zda
to egzamin i czy podałam takiemu zadaniu, ale co mi zależy spróbować.
Generalnie wyspa się nie zmieniła. Jeśli ktoś chciałby podjąć taką decyzje jak
my to bezwarunkowo musi tu przyjechać i zobaczyć w co się pakuje. A czemu
zobaczyć ano zaraz wam to spróbuje
opisać. Jak wszyscy wiemy jako białe twarze jesteśmy tu traktowani podwójnie
jak wiecie o czym pisze. To oczywiście się zmieni z czasem jak miejscowi
zobaczą że nie przyjechaliśmy tu na dwa tygodnie tylko dłużej.
Nasz pobyt tu zaczynamy załatwiać już w Polsce wyrabiając
dwu miesięczna wizę za 120 zł w ambasadzie filipińskiej w Warszawie. Pan mówi
tylko po angielsku i filipińsku, ale jest bardzo miły. Aby wyrobić wizę potrzebujecie
bilety w obie strony !!!!!, rezerwację hotelu, ksero paszportu oraz oryginał. Na
miejscu robimy opłatę i czekamy około 3 dni. Proste J Jeżeli nie zdecydujemy się na
wyrobienie wizy w Polsce dostaniemy tylko wizę przy wjeździe, jednomiesięczną -
gratis,
a po miesiącu skasują nas około 300 zł za przedłużenie o miesiąc. Teraz
podobno znieśli opcje expressową i jest 80 dych taniej, ale tej informacji nie
mogę potwierdzić bo jeszcze mamy 60 dniową wizę z Polski i nie byliśmy w
urzędzie.
Jeśli mamy już wizę, następną ważną sprawą jest nr. telefonu komórkowego. Bez tego ani
rusz. Karty sim rozdają już w samolotach i mamy 300 mb Internetu na pierwsze 3
dni pobytu. Generalnie starcza na dojazd do hotelu J. Najpopularniejszy w moim
regionie to Smart i Glob. My korzystamy
ze smarta wiec powiem tylko tyle że najlepsza opcja to doładować za 995 peso
czyli jakieś 76 zł i mamy 24 GB Internetu na miesiąc z tym że możemy
wykorzystywać tylko 800mb dziennie. Nie wiem czemu tak, ale w zupełności wam
wystarczy (chyba ze macie dwójkę dzieci jak my to stanowczo za mało).
Teraz trzeba pomyśleć o jakimś lokum. Hmm… no tu mogło by się wydawać że będzie to dość trudne i skomplikowane.
Agencje nieruchomości nie pomogą bo takowych tutaj nie ma. Więc jak? Jeśli macie znajomych, którzy już mieszkają w
danej miejscowości to nawet nie musicie tego czytać J My niestety nie mieliśmy
pomocy, ale nic trudnego my swój pierwszy dom wynajęliśmy po dwóch dniach pobytu na wyspie. A było to
tak że pojechaliśmy do większego miasta poszukać jakiejś agencji nieruchomości . Znaleźliśmy tylko informacje
turystyczną i to tez w wielkim tego słowa znaczeniu bo szyld był ale informacji
to już dawno nikt nie udzielał J.
Za to jeden pan który wyglądał na
homo…wiadomo powiedział że jego siostra
ma w miejscowości tej której szukamy
dom pod wynajem. Na drugi dzień
się wprowadziliśmy. W pełni legalnie z umową i wszystkimi rzeczami które nam
były potrzebne, właścicielka dokupowała nawet garnek do gotowania ryżu bo tutaj to standardowe wyposażenie. Oczywiście trzeba pamiętać o
kaucji my chcieliśmy dom na dwa miesiące wiec kaucja zazwyczaj jest. W sumie zostaliśmy prawie 4. Na koniec pani
oddała nam kaucje na dwa dni przed wyprowadzką bo powiedziała ze w dzień
wyprowadzki jej nie będzie i klucze mamy
zostawić w umówionym miejscu, tak tez zrobiliśmy. Wiec wszystkie plotki
o tym że na pewno was oszukają chwilowo
odsuńcie na bok. Rachunki no tu to już w
ogóle łatwizna. Listonosz przynosi wszystko do domu wiec albo oddajemy właścicielowi
albo płacimy sami to wszystko. Z
ciekawostek napisze że my swoją właścicielkę chaty widzieliśmy może 3 razy,
nawet kasę za czynsz kazała zostawiać w jakimś punkcie obok domu i podjeżdżała sobie w dogodnej dla
siebie chwili. Drugi nasz dom
wynajęliśmy jeszcze szybciej bo już praktycznie pierwszego wieczora po przyjeździe. Co prawda jeszcze w nim nie mieszkamy bo jest w trakcie
budowy, ale plusem tego że musimy poczekać 8 dni jest to że sporo rzeczy właściciel zmienił na
naszą prośbę bez dodatkowych kosztów.
Tak więc widzicie nie jest to
jakaś trudna sztuka i większość
informacji przenoszona jest drogą „z ust
do ust” tak jak plotki J.
Ceny najmu na wyspie? tu już mamy sporą rozpiętość cenową,. Liczą się trzy
rzeczy: 1) lokalizacja - czym bliżej plaży tym drożej, czym większy wygwizdów ceny
topnieją bardzo szybko. 2) standard - wiadomo
czym wyższy tym ceny pną się w górę
nawet na odludziu. 3) no i wielkość ,
ale tu to chyba ma najmniejsze znaczenie czy to będzie 50 m2 czy 80 m2 cena
jest taka sama. Kilka przykładów: 50 m2
niezły standard wszędzie blisko 25-30
tyś peso czyli dwa do dwóch i pół
tysiąca PLN, 140 m2 pusty (bez mebli) spory kawałek wszędzie 10 tyś peso 760 zł i perełka ok 60 m2 bez skutera ani rusz (czytaj daleko)
przy plaży, do renowacji przynajmniej odmalować trzeba - 500 zł. Wiec jak
widzisz przyszły przybyszu wszystko zależy od zasobności portfela.
Środek transportu czyli kupno skutera. Wystarczyło zapytać
się pani na recepcji w hotelu i już nasza informacja poszła w teren. Pierwszy skuter mogłem już kupić tego samego
dnia co przyjechaliśmy ale powiedziałem że obejrzę go dnia następnego. Z
opowieści sprzedającego wyłaniał się
ładny obraz skutera, rzeczywistość okazała się z goła inna. Ale my się nie
zrażamy i następnego dnia już ktoś dzwoni przedstawia ofertę zaraz przyjeżdża i
tak oto stajemy się właścicielami Scoopy-go. Po 48 godzinach na wyspie
wynajęliśmy dom, zakupiliśmy skuter, dziewczyny poszły do szkoły czekam co będzie
dalej. Cena za skuter Honda Scoopy 34 tyś. Peso czyli jakieś 2700 zł. Właściciel
mówił, że to dwu latek, w/g licznika 16
tyś przejechane. Mała poprawka km jest więcej bo licznik chwilowo nie działa J
a skuter ma 4 lata, ale to i tak nie
zmienia faktu że jak na razie wszystko z nim jest ok. Filipińczycy generalnie
nie dbają o swoje przedmioty więc trudno jest tutaj kupić coś dobrze utrzymane,
chyba że wyprowadza się jakiś obcokrajowiec lub jakaś instytucja charytatywna i
wysprzedają swój majątek.
Szkoła. Koszt około 15000 Peso za rok za dziecko, czyli
jakieś 1200 PLN !!!!! Jeśli ktoś będzie na tyle szalony jak my i przeprowadzi
się tu z dziećmi to najlepiej jak będą one jak najmłodsze. I chyba nie muszę
tłumaczyć dlaczego. Najpierw musimy zrezygnować ze szkoły w Polsce. Jest to
bardzo proste. Wystarczy złożyć oświadczenie, że dzieci będą uczęszczały do
szkoły w innym kraju. Do tego dołączamy oświadczenie nowej szkoły, że przyjęła
dzieci. Można to przesłać później mailowo. I w Polsce sprawa załatwiona. Teraz
Filipiny. Przede wszystkim przesyłamy do szkoły świadectwa z poprzednich lat i
tutaj ciekawostka nie muszą być tłumaczone, z krótka informacją, że chcemy aby
dzieci chodziły do tej szkoły. My sprawę obgadaliśmy już wcześniej w czasie
naszego poprzedniego pobytu, więc sprawa poszła gładko. Sama szkoła, mówimy
tutaj o szkole prywatnej, jest w języku angielskim i to jest do ogarnięcia
bardzo szybko nawet przez starsze dzieci. Sprawa się komplikuje w przypadku języka ojczystego czyli filipińskiego. Żeby nie było za łatwo dzielimy go w szkole
na Tagalo i Visaia (albo Bisaia nie wiem jak jest poprawinie)czyli dwa
całkowicie różne od siebie filipińskie dialekty. Oba są w szkole obowiązkowe i do każdego jest książka. Współczuje swoim
dzieciom bo ja jak się nauczę podstaw Visaia to mi w zupełności starczy a one… no cóż nikt nie mówił że będzie lekko.
I tak to wygląda z grubsza .
Wydaje się proste? i jest proste,
ale do tego potrzeba odwagi. U nas tą odwagą wykazała się Kasia, a ja no cóż?
miałem ją puścić samą z dwójką dzieci, i przegapić okazje do poznania świata?
Pierwsze dni na wyspie spędziliśmy w hotelu Nordic Inn. Może
nie był to najwyższy standard, ale za to ogromny pokój i bliskość plaży wynagrodziły
inne niedociągnięcia. Dużym plusem
okazała się Cristina, dziewczyna z
recepcji, która no co tu dużo pisać była
leniwa jak prawie każdy Filipińczyk za to dała się namówić za flaszkę Coca Coli na pomoc dziewczynom
w pracach domowych z języka
filipińskiego J
(bez komentarza proszę, tatusia nie chciała uczyć).
Cdn niebawem
Kontakt:
fb/koziolkiwazji
A kto je nauczy polskiego? Kiedy wrócą do kraju będzie to nieodzowne.
OdpowiedzUsuńOstatnie dwa lata żona dawała radę to i teraz pewnie będzie dobrze. Poza tym w domu rozmawiamy po polsku. Przecież jesteśmy Polakami 😀
OdpowiedzUsuńMówienie po polsku a znajomość języka polskiego i literatury polskiej to dwie różne sprawy. A Wt już mieszkacie w nowym domu czy dopiero za 8 dni? Czytam od Ciebie sprzeczne info. ��
OdpowiedzUsuńna fanpage jest wszystko na bieżąco a tu na blogu z małym opóźnieniem. 😀 a z tą szkołą to bym nie przesadzał jak będą miały potrzeba to przeczytają a jak nie to będą zgłębiać literaturę filipinska
OdpowiedzUsuńMyślę, myślę i wciąż myślę. Chyba jednak przyjedziemy :)
OdpowiedzUsuń