środa, 4 maja 2016

Malezja , wyspa Kapas


Znalezione obrazy dla zapytania rekin czarnopłetwy



Gdy wyspa Tioman nam się już znudziła dostaliśmy informacje od pary francuzów że następnym punktem w naszej podróży powinna być wyspa Kapas. Mamy jeszcze trochę ponad miesiąc czasu więc możemy zaryzykować najwyżej zostaniemy tylko dwa dni i pojedziemy dalej. Podróż całodniowa i męcząca, ale jak to w Malezji wszystko działa jak należy nigdzie nie trzeba długo czekać. Z Tiomanu wracamy do Mersing, jemy śniadanie. Z Mersing jedziemy 8 godzin do Kuala Terenggan. Autobus komfortowy z wygodnymi szerokimi siedzeniami i mimo że kupiliśmy bilety w ostatniej chwili i mieliśmy porozrzucane miejsca po całym pojeździe ludzie byli tak sympatyczni że po przesiadali się i mieliśmy cztery miejsca obok siebie.
Dojeżdżamy na 22 wieczorem z oczywistych względów zostajemy na noc a w sumie to na dwie. Jak to u nas następny dzień leniuchujemy i po południu zaliczamy szpital. Lena skarży się na ucho. Dobrze, że teraz bo na wyspie już nie było by szans na lekarza. Okazuje się że wszystko jest ok dostała jakieś kropelki i jest git. Następnego dnia rano z dworca autobusowego w Kuala Terenggau jedziemy autobusem podmiejskim do Marang jakieś 30 min jazdy, wyskakujemy i ruszamy z buta do portu . Po niecałych 5 min jest port znajdujemy firmę która nas przerzuca na wyspę Kapas za 90 rinngitów w dwie strony dla całej rodziny. Cena jest oki więc się decydujemy. Będąc jeszcze na lądzie można sprawdzić dostępność pokoi lub domków, my oczywiście popłynęliśmy w ciemno. Na wyspę płyniemy z 10 minut szybką motorówką innych opcji nie ma, trochę skacze na falach, ale moje gwiazdy były zachwycone .


Po dopłynięciu na wyspę powinienem zacytować jedną europejkę „ fuck everything” (pieprzyć wszystko) i zostać tu na zawsze (przynajmniej coś w tym stylu tak wyczytałem na jedynym polskojęzycznym blogu odnośnie tej właśnie wyspy, po głębszym zapoznaniu się z tematem i rozmowami z różnymi ludźmi nikt mi tego nie potwierdził). Chociaż poznaliśmy kilka osób które przyjechały tutaj i już po prostu zostały.








Nasze pierwsze wrażenie szok, te wszystkie plaże które do tej pory widzieliśmy nie umywają się do tego co jest tu. Piach na plaży jest jak puder do pupy niemowlaka, plaże czyste i co najważniejsze puste. Plaż takich bo są one podzielone występami skalnymi jest 5 , ośrodków do zamieszkania jest 6 plus dwa pola namiotowe . Pola namiotowe to świetne rozwiązanie dla backpakerów. Małp nie stwierdziliśmy (w razie niemca zaopatrzylismy sie w procę) więc bez obawy można się zatrzymać z własnym namiotem 10 zł osoba lub wypożyczyć i wtedy cena wynosi 15 zł. My znaleźliśmy miejsce w resorcie Ombak. Dla nas ważne ponieważ jesteśmy 4 dni przed długim weekendem i w innych miejscach wszystko było zaklepane. Podjęliśmy decyzje że zostajemy na 10 dni a dalej zobaczymy :-) .
Najdziwniejsze a zarazem najfajniejsze na tej wyspie jest to że od niedzieli do czwartku nie ma tu nikogo poza paroma białasami a na weekendy ściągają miejscowi. Wtedy mieliśmy ochotę szybko stąd wiać lub jak to czynili inni biali iść spacerkiem na ostatnią plaże bez ośrodków i wskoczyć do wody z maską i rurką. To co tu widzieliśmy pod wodą tylko snurkując nie mieliśmy szansy zobaczenia na takich wyspach jak Gili , Tioman ,Weh , Langkawi , Pinang , Pangor , Nias i pewnie jeszcze kilku innych które odwiedzaliśmy w poprzednich latach. I wszystko to bez żadnych zorganizowanych wycieczek po prostu wchodzimy do wody prosto z plaży coś wspaniałego .

 Dużą zaleta , a dla innych pewnie barierą blokującą przyjazd tu jest to że nie mamy internetu tz. Wi-fi, w każdym lokalu mamy taką oto informacje :-).

My co prawda mamy Malezyjską kartę pre-paid, ale prawie wcale nie korzystamy z niej za to codziennie gramy wieczorami w gry planszowe takie jak np. monopoly w wersji malezyjskiej. Wielką frajdę sprawia dziewczyną kupowanie miast które odwiedziliśmy, nawet 7 letnia Lena potrafi usiedzieć przy grze w miarę spokojnie około godziny.



Ta wyspa ma coś w sobie co każe długo zastanawiać się nad wyjazdem stąd czy być może jeszcze tu zostać. Wiadomo są i minusy na takiej małej wyspie sklepów brak a jak już coś można kupić to z ceną razy dwa, ale na to też jest sposób. Wystarczy rano wyjść na plaże złapać pierwszą łódź na ląd i godzinę później wracamy z miasta obkupieni we wszystko co potrzebowaliśmy. Może dla dzieci jest mało atrakcji ale nie przypływamy tu żeby siedzieć na placu zabaw. Te są bardzo fajne na lądzie wyposażone w przewietrzne toalety :-).

Jeśli miałbym powiedzieć które miejsce w przyszłości chciałbym ponownie zobaczyć to na pewno jest to wyspa Kapas. Choć do zamieszkania nie nadaje się w ogóle, to na takie 10 dni zresetowania umysłu jest wprost wymarzona. Wyrwać tu może nic nie wyrwiemy Malezyjki albo Malajki jak kto woli są aseksualne w tych swoich strojach kąpielowych , ale jedno muszę przyznać trzeba mieć jaja ze stali żeby siedzieć w wodzie z dwumetrowymi rekinami wiedząc nawet że są one wegetarianami.                                            Znalezione obrazy dla zapytania rekin czarnopłetwy

Powyżej rekin czarnopłetwy rozmiar do 2 m poniżej wargacz garbogłowy rozmiar do 2 m
o żółwiach ,płaszczkach, morenach ,ośmiornicach nie wspominam wystarczyło wejśc rano do wody
żeby to wszystko oglądać
Znalezione obrazy dla zapytania wargacz garbogłowy

Przed nami wisienka na torcie czyli wyspy Perhentian podobno są naj ze wszystkich wysp Malezyjskich (tak miało być na Tiomanie? ), ale czy przebiją Kapas? Ja chyba już odnalazłem swój raj a może …


mieliśmy młodą sowę w naszym osrodku


 i dwumiesięczną małpkę w ośrodku obok



   mój młodszy diabełek


   takie tam pierdoły


 w oddali sąsiednia wyspa Gym można było przepłynąć wpław , a to ciemniejsze w wodzie to rafa dosłownie 10 metrów od brzegu


 tak wyglądają plaże od niedzieli do czwartku puściutko


  miejscowa wpożyczalnia oldskulowych kajaków


 lokals z maską w kamizelce ratunkowej 3 metry od brzegu w wodzie o głebokości może 70 cm


  troche się zjarałem ale to już około 225 dzień podróży i dokładnie 50 pod rząd na plaży
  maska i rurka była nieodłącznym elementem wyposażenia nawet idąc do knajpy i czekając na      posiłek można było wskoczyć na 5 minut do wody i sie schłodzić


 żywy inwentarz tym razem kury


 powyżej tak kłusują miejscowi a poniżej ja kłusuje po swojemu



 mały waran zawitał do nas w gościnę



 nasza sówka :-)


   rybka na obiadek


   nasza maskotka żywa


   naprawde trudno uwierzyć że tu jest tak pięknie


  no i moje ulubione jak ona się tam zmieściła :-) pięć gwiazdek to mało z taka wannę

3 komentarze:

  1. Hej,
    Aż mi szkoda, że do tego raju nie trafiliśmy!
    Własnie opisuje nasza Malezję, przeglądam fotki z Tioman i wspomninam jak się dziewczynki razem bawiły.
    A Kapas umieszczam na liście 'to do', zaraz po Flores i Komodo! Może za rok!
    Powodzenia w dalszym wyspowaniu!
    Ada, Adam, Lila i Tymek

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wygląda sprawa zakwaterowania na wyspie Kapas ? Jakie są ceny i czy można wcześniej zrobić rezerwację ?
    Pozdrawiam.Wojtek

    OdpowiedzUsuń