Dziś będzie o tym jak uczyć dzieci żebrać, ale nie o drobne tylko od razu z grubej rury :)
To że Filipiny a raczej Filipińczycy słyną z tego że nie lubią pracować za to lubią żebrać mieliśmy okazje się przekonać niejednokrotnie z licznych opowiadań jak i własnych doświadczeń.
No ale są rzeczy normalne dla filipińczyka a dla nas nie mieszczące się w głowie. I tak o to dobrym przykładem będzie przygoda która nam się przytrafiła w prywatnej szkole naszych dziewczyn.
Pewnego razu nasze dziewczyny wróciły podekscytowane do domu oświadczając nam że dostały propozycje udziału w konkursie Princessa and Prince of Love. Żeby nie poobijać sobie palcy na klawiaturze będę używał nazwy PaPoL. Regulamin konkursu jest prosty jak sami wiecie co, każda z dziewczyn dostaje około 20 pustych kopert i biega z nimi po znajomych wciskając im jakiś kit żeby tylko wyciągnąć kasę. I teraz najlepsze nie wygrywa ten kto jest najładniejszy,najfajniejszy, najśmieszniejszy, wygrywa ten kto najlepiej umie żebrać. Oczywiście można to ubrać w inne słownictwo i już nie będzie to żebranie a zbiórka na coś tam. Nieważne jak zwał tak zwał, nam ten pomysł w ogóle nie pod pasował. Wyjaśniliśmy dziewczyną co nas boli, co w/g nas jest nie tak i daliśmy im wolny wybór z zastrzeżeniem że my nikogo prosić o kasę nie będziemy. Dziewczyny trochę spuściły z tonu, ale się nie wycofały. Wybrałem się nawet do nauczycieli porozmawiać i wyjaśnić nasze wątpliwości. Wiecie co się dowiedziałem że w Polsce może i się nie żebrze, ale tu to standard od najmłodszych lat i decyzję o tym czy dziewczyny wezmą udział pozostawiają nam do wyboru. Finał konkursu jest wiec łatwy do przewidzenia wygrywa ta osoba która najwięcej zbierze. dotyczy to chłopaka i dziewczyny. W szkole moich dziewczyn wygrała pewna hinduska której rodzice nie sępili kasy :) , my swoim dziewczyną daliśmy po 500 peso plus miały jeszcze po 50 od jednej cioci. I teraz zaczyna się zabawa. Udajemy się do szkoły na rozmowę co nam będzie potrzebne jakie koszty musimy ponieść żeby cała zabawa miała ręce i nogi. Pan lub pani sekretarka bo do tej pory mamy wątpliwości jaka to płeć, udzieliła nam wyczerpującej odpowiedzi i po zsumowaniu kosztów stwierdziliśmy że damy radę bez nadwyrężania budżetu domowego.
Po pierwsze sukienka, ale hola hola gdzie na takiej małej wyspie znaleźć wypożyczalnie sukni balowych. Ano można wypożyczalnia nazywa się Lala Ribu Butqe i prowadzona jest przez około 50 letniego cholernie brzydkiego transa. W życiu byśmy nie znaleźli. Ale jak się domyślacie sekretarka/arz wysłał nas właśnie do niego :). Pomijając paskudną urodę właściciela/ki butiqu przyznać trzeba jedno full professional, każda z moich dziewczyn przymierzyła tylko po jednej sukni i były pewne że innych nie chcą, a to świadczy naprawdę dobrze o tym panu/i. Cena 500 peso około 37 zł za wypożyczenie kiecki taniutko
Następny wydatek buty :) no przecież muszą być na obcasie co by sobie jedna z drugą nogi połamały. Na szczęście Lenusia nie jest jeszcze wymagająca w przeciwieństwie do swojej starszej siostry, wybrała buciki skromniejsze . Za to starsza flądra zaszalała :)
Zakupy zrobione, wypożyczalnia zaliczona, próby chodzenia, przymiarki w domu też. Czekamy na dzien występów :)
Tu akurat mamusia uczyła gracji i wdzięku
Wreszcie nastał ten dzień :) . (Ukartowanych wyborów) No ale czego sie nie robi dla dzieci. Wiadomo oczywiście że tego dnia szkoły już nie ma bo i po co. Przecież wybory o 16.00 i 8 godzin przygotowań powinno być w sam raz. Przed południem ostatnie próby, ostatnie przymiarki a od 13 pełen power malowanie make-up, fryzury itd.
No i co dalej ano nic od 14.30 wszystkie dzieci siedziały w pełnym malowaniu i kieckach pochowane po salach bo tego dnia słoneczko nie odpuszczało. Impreza zaplanowana na 16 zaczęła sie z lekkim poślizgiem 17.10 o zgrozo współczuliśmy swoim córką i już wiedzieliśmy że mają serdecznie w dupie te wybory, ale nie mogły od tak sobie wyjść.
W Pewnym wiadomym tylko dla gremium momencie wyszedł przedstawiciel szkoły na środek podwórka wypalił do hymnu i impreza się zaczęła.
Hymn tutaj jest używany dużo częściej niż w Polsce każda nawet najmniejsza ceremonia to słyszymy hymn państwowy , albo kościelny. Tak oni nawet mają swój hymn kościelny który często leci właśnie po państwowym zwariowany kraj.
Przedstawienie można powiedzieć się udało ofiar nie było , chyba wszyscy zadowoleni . My zresztą też nie spodziewaliśmy się że nasze dziewczyny tak szybko zintegrują się z obcą szkołą, kulturą i dziećmi.
Trzeba przyznać że grono pedagogiczne miało najwięcej radości na koniec że wspólnych zdjęć, ale nie z dziećmi tylko w swoim gronie.
Podsumowując imprezę kosztowo3 to wyszło po jakieś 220 zł za dziecko co dla nas nie jest jakimś dużym kosztem, ale dla niektórych 3000 peso to już jest jakiś grosz
Ps. Dziewczyny oświadczyły że za rok też biorą udział w tej imprezie OMG
kontakt
pitchers@hoga.pl
fb/koziolkiwazji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz