środa, 13 września 2017

Witamy po przerwie trochę o Hongkongu

Hello Elo



Witamy po przerwie J

Wprowadzenie

Za nami dwa cudowne lata w podróży J (czy aby na pewno ­­? myślę że każdy by miał inne odczucia, trzeba spróbować żeby poznać odpowiedź ) zazwyczaj się nie uskarżamy ale bywały też ciężkie chwile np.: choroba dzieci lub partnera/ki . Jak niektórzy z was wiedzą a niektórzy wyczytali na początku czerwca musieliśmy wrócić do kraju ze względu na egzamin córek w ich szkole.  Przez ostatnie dwa lata miały nauczanie domowe a zwieńczeniem ciężkiej pracy żony  jako nauczycielki  był owy egzamin.  Dzieci szkołę zaliczyły śpiewająco. Moja krew, żony umysł J  My w okresie wakacyjnym trochę od nich odpoczęliśmy, ale jak to w każdej rodzinie od września znowu egzystujemy razem.  Jeśli mogę  się pochwalić to poniżej są linki do dwóch audycji w których braliśmy udział. Jedna to podcast czyli internetowy wywiad z Kasia a drugi link, to nasze wspólne parę minut na antenie TVN24 BIS w programie Jakuba Porady „Pokaż nam świat”

Dzień 8 września  zostanie w naszej pamięci na długo. Tego  właśnie  dnia wyjechaliśmy z kraju  na następne  w założeniu  2 lata z myślą że a nóż widelec zostaniemy jeszcze dłużej J. (Tak wiem niektórzy  jak to czytają już mają palpitacje serca).

Przygotowania i Podróż

Podróżując pierwsze dwa lata żyliśmy ze świadomością że wrócimy do polski. Wiec  takie rzeczy jak samochody  stały bezużytecznie raz w garażu, raz na polu lecz zawsze z myślą że nadal będziemy z nich korzystać. Niestety teraz musieliśmy się ich pozbyć bo nie było sensu zastawiać komuś podwórka, płacić ubezpieczenie no i zawsze to  trochę kasy na nowe życie. Po  dokładnej segregacji tego co się przyda a czego trzeba się pozbyć ,rozstaliśmy się z autami i innymi pierdołami.  Sami nie wiecie jak niewiele rzeczy jest nam potrzeba a reszta to śmieci J. Na naszą „wyspę marzeń ” tj. Bantayan  na Filipinach wysłaliśmy dokładnie 120 kg naszego  dobytku

 plus  następna  100 kg to nasz bagaż który mogliśmy zabrać ze sobą na pokład samolotu.  Koszt jak by kogoś interesowało to 1200 zł  za te 6 sztuk 20 kilogramowych paczek wysłanych przez pocztę polską drogą morską z terminem dostawy 3 miesiące. Resztę spraw udało się ogarnąć w miarę szybko. Tu takie małe podziękowania dla rodziny i wszystkich znajomych za okazaną pomoc.

 Dzień wylotu spoko  obyło się bez łez J . Pierwszy przystanek  Pekin tu tylko transfer , i od razu afera chyba nigdy nie polubię Chińczyków  po pierwsze za ich kulturę osobistą większych świń nie spotkałem w czasie moich podróży (ci co podróżują  wiedzą o czym pisze) a po  drugie za ich  dziadostwo . Pieprz… Chińczyk  po prześwietleniu mojego bagażu podręcznego  odłożył sobie na bok moje dwa  power banki (takie zapasowe baterie do telefonu), po czym oświadczył że są to przedmioty  niebezpieczne, ponieważ grożą wybuchem.  Wpadłem w szał. Myślałem że skopię mu to żółte dupsko przy wszystkich . Nie pomogło tłumaczenie że przecież wyprodukowane  przez  chińczyków, kupione u chińczyków.  Qrwa, jakim trzeba być pustakiem żeby coś wyprodukować, sprzedać a później stwierdzić że to śmieci zagrażające życiu. Musiałem skapitulować. Pierwsze 200 zł w tej podróży poszło do kosza. Chwilowo nienawidzę żółtych twarzy J.  Dalej już było ok, od 5 rano do 8 spaliśmy pod naszą bramką na fajnych miękkich siedzeniach a 8 z kawałkiem wylecieliśmy do Hongkongu.


 W Hongkongu nie mieliśmy konkretnych planów zresztą jak zwykle J Z naszej wcześniejszej podróży  do tego miasta pamiętaliśmy, że fajna jest aleja gwiazd i chcieliśmy ją pokazać dziewczynom. Niestety pomysł całkowicie nie wypalił. Ulewny deszcz i remont tego obiektu pokrzyżowały nasze plany. Wyczytaliśmy jeszcze, że w Hongkongu jest Disneyland. Od dłuższego czasu zastanawialiśmy się nad zrobieniem dzieciom urodzinowej niespodzianki, ale trochę szokowała nas cena. Postanowiliśmy, że jak będzie ładna pogoda to jednak damy radę. Czekaliśmy do ostatniej chwili, bo pogoda nas nie rozpieszczała. W niedzielę rano okazało się jednak, że jest ok. Jak nigdy nie było problemu ze wstaniem i moje dzieci w klika minut były gotowe do wyjścia. To był strzał w 10. Piękna pogoda, nie za wiele osób, do każdej atrakcji czekaliśmy tylko po kilka minut. Dziewczyny powinny zapamiętać to na długo,  my zresztą też.

 One zapamiętają atrakcje a my ceny za nie. Nawet nie zdawałem sobie sprawy że Disneyland może być tak drogi. Cztery wejściówki to ponad 1000 zł na jeden dzień dla wszystkich, atrakcje oczywiście za free. Ale już  woda czy coca cola co najmniej trzy razy droższe niż ceny na warszawskim Okęciu J . W ogóle Hongkong  to wyższa  półka  pierwsze sto dolców wydaliśmy w jakieś 5 godzin od przylotu  i nie zapowiadało się lepiej.  No ale trudno powiedziało się A to trzeba  było  zacisnąć zęby i dociągnąć wizytę w  Hongkongu do końca. Suma summarum  wszystko się udało , transport po Hongkongu jest dziecinnie prosty, nie ma nawet co tłumaczyć wszystko jest rozrysowane jak dla dziecka.


Nawet z lotniska da się wyjechać autobusem za 20 zł/osoba  bez zbędnego przepłacania za metro expres. Dzieci płacą połowę za wszystko z wyjątkiem Disneylandu.  Po dwóch nocach w  nie za dużym ale przytulnym hoteliku  opuściliśmy miasto rozpusty.

 Ruszamy na lotnisko z sercem na ramieniu doskonale wiemy że aby wejść na pokład samolotu  lecącego na Filipiny potrzebujemy bilet  wylotowy z tego kraju.  My jak zwykle idziemy na żywioł J, ale o tym już niebawem  w następnym poście

poniżej kilka zdjęć

Pozdrawiamy
kontakt:

fb/koziolkiwazji  


praktycznie wszystkie zdjęcia pochodzą z Disneylandu :)





















2 komentarze:

  1. Przyznam szczerze, że zazdroszczę pomysłu na życie, choć nie wiem czy sam miałbym tyle odwagi ;) Jestem bardzo ciekaw jak wygląda kwestia z ubezpieczeniem w razie chorób wypadków w krajach Azjatyckich? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wczesniej było to ERV a teraz jest planeta młodych plus :)

      Usuń