Hello, ello
Witamy wszystkich ponownie po około 105 dniach przerwy.
Na wstępie chciałbym wszystkim śledzącym tego bloga serdecznie podziękować. Pewnie nie
wiecie, ale napisze wam o tym. Przez cała poprzednią podróż czyli 8 i
pół miesiąca mieliśmy ponad 13 tysięcy odsłon (wszystkich odsłon mamy już ponad 21 tyś), jak będzie w tym roku
przekonamy się. Wiemy że sporo tych
odsłon to nasza rodzina, ale to głównie dla nich był założony ten blog.
Charakter i styl pisania bloga jest taki a nie inny ponieważ pisze go głowa
rodziny a szyja czasami sprawdza tylko błędy. Wszelkie sugestie dotyczące zmiany stylu
będą ignorowane J. Zapraszamy bardzo do śledzenia naszych
dalszych przygód, w tym roku będą one
nie mniej ekscytujące niż poprzednie (taką mamy nadzieję). No to na tyle z powitania.
Z ciekawostek napisze tylko że na poprzedniej podróży
wykończyliśmy 3 amatorskie kamery podwodne, utopiłem jeden nowy telefon, drugi
nowy nam skradziono, jeden tablet dziewczyn nie dotrwał nawet do połowy
podróży i na koniec perełka dla tych wszystkich którzy nam źle życzyli. Zakupiony, piękny, nowy aparat Cannon z fajnym, nowym obiektywem też poznał
smak słonej wody i stoi teraz w pokoju
jako eksponat J.
Ale żeby nie było pozbieraliśmy się już
po tych stratach i zakupiliśmy bardziej odpowiedni sprzęt do naszych potrzeb. Aha
budżet nieznacznie przekroczyliśmy, ale
to nic w tym roku zaoszczędzimy na jedzeniu będziemy sami polowali i się wyrówna.
Wyjazd do BKK (Bangkok)
Mając całe wakacje dla siebie dzieci były u babć na zmianę,
zamiast wszystko sobie naszykować to pracowaliśmy od świtu do zmroku. Pakować zaczęliśmy się dwa
dni przed wylotem i o dziwo poszło sprawnie. Wszystko pokupowaliśmy praktycznie w necie więc nie traciliśmy czasu
na shopping. Dzień wylotu bardzo miły bo na lotnisku żegnały nas siostra i mama żony
(teściowa).
Miło było do czasu ważenia bagażu. Kto by pomyślał że owinięcie folią bagażu podnosi jego wagę ponad
5 kg ;) ale pani z linii Aerofłotu bardzo
miła przymknęła oko na nadwyżkę. Ok odprawa bagażowa za nami dalej to już jak w monopolowym flaszeczka na strefie bezcłowej
zakąska (M&M tudzież gumisie na wyrównanie ciśnienia w uszach) i do
samolotu. No i tu miłe zaskoczenie od dłuższego czasu latamy na trasie do Azji i
tym razem zdecydowaliśmy się na przewoźnika którego wszyscy znają aczkolwiek unikają Aeroflot. Cała flota maszyn na tym kierunku po wymieniali
i nasze złe wspomnienia z 2007 roku kiedy to lecieliśmy Aerofłotem do Indii
poszły w niepamięć. Dodam że panny z personelu pokładowego (oczywiście je też
wymienili na młodsze) zajęły b.wysoką ocenę
z zachowania się i prezencji w jakimś tam rankingu jakiegoś tam biura w moim zresztą też. Ale
wróćmy do tematu lotnisko w Moskwie może nie najpiękniejsze ale naprawdę na wysokim
poziomie (wifi za darmo i łatwo się zalogować).
Mogę śmiało powiedzieć że Aerofłot wyrobił się jak gó… w betoniarce
dorównując na pewno do poziomu o wiele
bogatszym liniom arabskim (a cenami za
niektóre artykuły nawet je przeskoczył). Dla mnie 4+ bo
jak to bywa zawsze coś można poprawić. I tu trafiamy w sedno sprawy: w czasie
startu już z Moskwy do BKK zablokowałem sobie monitor i mimo że ze 3
razy prosiłem o pomoc personel to
niestety jako jedyny w całym samolocie przez kolejne godziny lotu miałem migający obraz (jak pech to pech) a później bolała mnie szyja od zapuszczania
żurawia w monitor żony. Dzieci nie chciały oddać swoich monitorów bez walki więc odpuściłem:)
Dolot, lądowanie odprawa w BKK bez fajerwerków jesteśmy
jednymi z milionów tu przylatujących wiec zwyczajnie: dzień dobry, paszport proszę, zdjęcie do albumu służb
tajskich, wiza, kopa w dupę następny proszę. Transport do city opisany poprzednim razem taniutko
metrem bez stresu pod sam hotel. Hotel jak każdy w Bkk może poza metrażem wzięliśmy
sobie 34 m2 nie wyróżniał się niczym, no może widok z okna, ale jak bierzemy
opcje z Agody to też się nie dziwmy jest taniej w zamian za np: kiepski widok z
okna.
Zwiedzanie BKK co tu
zwiedzać jak jest się 5 czy 6 raz. Piwko w dzielnicy rozpusty (Patpong) w
godzinach jeszcze w miarę przyzwoitych żeby córki nie podłapały o co tam chodzi
i lulu. Jeden dzień luźny i już wiemy co chcemy zobaczyć słynny na całym świecie bazar który składa się i
rozkłada na czas przejazdu pociągu (bynajmniej bardzo ciekawie to wyglądało w TV
na jednym z kanałów) w miejscowości Meaklong jakieś 60 -70 km od Bangkoku .
No
wiec rano pobudka jeszcze nie zaaklimatyzowani wstaliśmy o 10. O 11 startujemy
na kolejkę dojeżdżamy do stacji Wongwian Yai za ok 31 thb . Udajemy się na
dworzec kolejowy o tej samej nazwie
jakieś może 500 metrów dalej Wongwian Yai
Railway Station. Kupujemy bilet do Mahachai
Railwaya 10 thb i jedziemy około godziny, następnie wyskakujemy. Jest koniec torów, walimy prosto z buta na prom jakieś 3
min spacerem bilet za 3 thb i przepływamy na drugą stronę rzeki, od ręki po
wyjściu z tz. rękawa walimy w prawo na następny dworzec kolejowy Ban Laem Railway Station. Wtedy
kupujemy ostatni potrzebny nam bilet do Meaklong za 10 thb i jesteśmy na miejscu . Tak wygląda teoria w praktyce
pierwszy pociąg którym jechaliśmy z BKK opóźnił się 10 minut i jak przepłynęliśmy rzekę, nie wyrobiliśmy się na jeden z 3 pociągów do
Meaklong. Zabrakło nam 7 minut, a tak dobrze nam szło. Następny odchodzi za kilka godzin ale nie to jest problemem. Niestety jak nim pojedziemy nie będziemy mieli czym wrócić do BKK i to dopiero może być problem a już na pewno może nas to dużo kosztować. Niestety nikt tutaj nie mówi po angielsku więc ze spuszczona głową wracamy na prom.
Podczas krótkiej przeprawy wpadliśmy na genialny pomysł dojechania na bazar jakimś innym środkiem lokomocji. Po niezbyt długim poszukiwaniu i zaczepieniu kilku tubylców znaleźliśmy busa do
Meaklong cena 50 tbh. Dojechaliśmy w ostatniej chwili. Za 20 minut odjeżdżał ostatni pociąg tego dnia. Kupiliśmy bilety, zrobiliśmy parę fotek na torach i zajęliśmy miejsca do filmowania. Kasia i Lena z przodu (wepchnęły się do kabiny motorniczego) a ja z Karolą z tyłu. Materiał filmowy będzie dostępny w późniejszym terminie na youtube , ale jak mogę się wypowiedzieć
to to co profesjonalnie poskładali w Discavery w rzeczywistości jest mniej imponujące. Ale nieważne byliśmy zobaczyliśmy nikt nam tego nie odbierze. W pociągu znowu byliśmy jedynymi białymi :) Wróciliśmy późno do BKK z postanowieniem
że jedziemy na południe. Gdzie jeszcze nie wiemy. Udamy się na dworzec autobusowy i los za nas zadecyduje :)))
Tajlandia chyba nas już nie jara choć jedzenie mają najlepsze.
Ps. Już dojechaliśmy dokładnie 864 km w/g nawigacji ale o tym następnym razem
trochę fotek
no żyją jak nasi cyganie
pociąg 3 kasy niewiele sie różni od naszego starego żółtka
dzieci gonią odjeżdżający pociąg
takie tam z córką
Lenka dorwała maskotkę
za chwilę ruszamy :)
moja nowa zabawka do rejestrowania naszej przygody
w oczekiwaniu na brykę
lotnisko w Moskwie
nasz dobytek na 8 i pół miesiąca
no oczywiście Lena już dorwała jakiegoś sierściucha
trochę fotek
no żyją jak nasi cyganie
pociąg 3 kasy niewiele sie różni od naszego starego żółtka
dzieci gonią odjeżdżający pociąg
takie tam z córką
Lenka dorwała maskotkę
za chwilę ruszamy :)
moja nowa zabawka do rejestrowania naszej przygody
w oczekiwaniu na brykę
lotnisko w Moskwie
nasz dobytek na 8 i pół miesiąca
no oczywiście Lena już dorwała jakiegoś sierściucha
muszę się rozkręcić jestem taki jakiś niemrawy
pozdrawiamy
a tu powitanie pisane jeszcze w Polsce na wyjeździe napisałem już całkiem nowe
może ktoś ma ochotę przeczytać :)
Co by nie tracić czasu na pierdoły zapraszam wszystkich do dalszego śledzenia naszej następnej spontanicznej wyprawy do Azji i przez Azję. Jeżeli kogoś interesuje plan naszej podróży no to niestety pierwsze rozczarowanie , planu tak jak w ubiegłym roku brak . Są za to chęci na zwiedzenie co najmniej 3 krajów . I tak krajów tranzytowych nie wymieniam no chyba że wylądujemy w Tajlandii na wyspie na której jeszcze nie byliśmy, albo w Malezji znajdziemy coś lepszego niż wyspy Perhentian o których nie da się zapomnieć. W skrócie podróż ma wyglądać tak Indonezja -Filipiny-Australia-Indonezja. Jak się domyślacie rzeczywistość to już inna inszość, jedyne co jest pewne to czas zostajemy minimum do końca maja 2017 roku. Następne święta spędzone w krainie czarów ( tym razem udało nam się kupić opłatek na wigilię ).
Dla nowych czytelników przypomnę tylko że jesteśmy czteroosobową rodziną w stylu
2 + 2 córki maja 9 i 7 lat generalnie już się przyzwyczaiły do takiego stylu życia, uczą się wszystkich języków jakie spotykamy w czasie podróży.
Uprzedzając wasza następną myśl odnośnie tego skąd mamy forsę na tak dalekie i długie podróże
odpowiem wam jesteśmy po prostu ciułaczami którzy po kilku wizytach w biedniejszych krajach stwierdziliśmy że dobra doczesne nie są nam aż tak bardzo potrzebne, jedni wolą nowe auto inni większe mieszkanie my poszliśmy w całkowicie drugą stronę. Wielki dom zamieniliśmy na 30m2 w wielkiej płycie, auta mamy wysłużone a każdą zarobioną złotówkę cierpliwie odkładaliśmy na konto. Powiecie niemożliwe a jednak jesteśmy tego żywym przykładem i cała reszta podróżujących ludzi których spotykaliśmy w czasie naszych wędrówek też.
Pozwolę sobie wrócić jeszcze myślami do poprzedniego wyjazdu. Bez wątpienia było to najwspanialsze ponad 8 msc naszego życia. Choć bywały chwile ciężkie jak np: młodsza córka nie mogła złapać uciekającego w głębiny żółwia albo było za mało kotów na wyspie :) itp zdarzenia.
No i co Piotr. Jednak miałeś co napisać! Cieszę się,bo to daje mi poczucie kontaktu z Wami. Dzieki. Tak trzymaj. Szczęśliwej podróży o ciekawych opisów. Buziaki
OdpowiedzUsuńBedzie dobrze :)
UsuńKochamy Was za odwagę, bo wszyscy o tym marzą a potem kończy się na czytaniu Waszego bloga. Buźka.jola
OdpowiedzUsuńMy też sie kochamy ale sama rozumiesz teraz nie za często ☺
UsuńPost jak zwykle świetny. Z niecierpliwością czekam na filmik ze składanym bazarem. Całuję Was
OdpowiedzUsuńA ja w podróży do Szczecina i Świnoujścia na 4 dni. Pozdrawiam o piszcie jak najwięcej. Buziaki
OdpowiedzUsuńto ostrożnie mama jedzie :) do usłyszenia
UsuńSuper blog, powodzenia! 13.10 ruszam w 4 msc podróż po Azji (Tajlandia, Malezja, Kambodża, Laos), kto Wie, może gdzieś Was spotkam :)
OdpowiedzUsuńDzięki za pochwałę bo czasami sie zastanawiam czy w ogóle ktoś to czyta :). Tajlandię przerabialiśmy kiedyś jeszcze nie pisałem bloga, Malezja jest dosyć dobrze obsmarowana polecam stronę zachodnią czyli wyspy Perhantian i Kambodża tylko północna część. Może sie zobaczymy z tym że my już od 6.10 będziemy w Indonezji min 2 msc a dalej Filipiny pozdrawiamy.
UsuńCześć :-) my tez Was czytamy i sporo skorzystaliśmy z info z Waszej ubiegłorocznej podróży podczas naszych indonezyjskich wakacji. Czekamy na tegoroczna bo chcemy wrócić do Indonezji tylko poza główny szlak (Java, bali, Lombok, Gili i wyspy parku Komodo). My tez podróżujemy z dzieciakami 9 i 7. Jak rozwiazujecie temat szkoły?
OdpowiedzUsuńszkoła była wyzwaniem w pierwszym roku dyrektor musi wyrazić zgodę na nauczanie domowe, trzeba też zrobić testy u psychologa dalej już w miarę łatwo zabieracie jeden bagaż książek do nauki i codziennie dwie godziny to max poświęcacie na naukę. Po powrocie egzamin przed komisją. Nie wiem jak długo podróżujecie ale wcześniej jak podróżowaliśmy około 50 dni rocznie to nic nie potrzebowaliśmy poza zgodą dyrektora
Usuń