Ello
Czas zacząć pisać o Bali i jak zawsze może nie o tym co tu można zobaczyć (takie info znajdziemy w przewodniku) tylko co my zobaczyliśmy . A więc tak po wulkanach przepłynęliśmy na Bali . Złapaliśmy prywatny transport z portu do Loviny za 300 tyś rupii podobno są jakieś lokalne busy po 50 tyś rupii od głowy ( info nie potwierdzone ) , a że nas jest 5 osób chwilowo to wykalkulowaliśmy że na jedno wyjdzie bo i tak nam policzą extra miejsce za 3 duże bagaże . Lovina to jak mieścina poza sezonem niewiele się tu dzieje , ale nam nie przeszkadza po tym wyścigu przez Jawę chcemy tu odpocząć ze 3 -4 dni . Wyczytaliśmy że można tu rano popływać z delfinami a raczej je pooglądać jak żerują . Oczywiście skorzystaliśmy popłynęliśmy z jedną córką bo starsza to już nawet pływała w basenie z delfinami więc nie była zainteresowana . Scenariusz wycieczki prosty dzień wcześniej umawiamy się z właścicielem łodzi lub naganiaczem , oczywiście nic nie płacimy (płatne po wykonanej usłudze) . Następnego dnia zjawiamy się o 6 rano na plaży
, albo odbierają nas z hotelu i podwożą na miejsce (myślę że trzeba to uzgodnić , my mieliśmy hotel przy plaży). Wsiadamy w naszym przypadku ładną nowa łódkę z młodym wyluzowanym kapitanem i zaczyna się impreza . Wszystkie opowieści wyczytane na temat tych wycieczek są prawdziwe , około 20 łodzi jak nie więcej wypatruje na morzu żerujących delfinów i wyobraźcie sobie co się dzieje jak już je wypatrzą .
Nasz młody kapitan obrał inna technikę wypłynęliśmy a i owszem jak wszyscy , ale on zamiast ganiać „zaparkował” łódeczkę i czekaliśmy cierpliwie .
Zanim zrobiliśmy upragnione fotki podziwialiśmy wschód słońca , Lena się wynudziła na maksa i nadszedł ten moment kiedy wypłynęły kolo nas delfiny nawet 2 razy .
Podsumowanie 150 tyś rupii za trzy osoby . Były i po 2 osoby na łódkach więc myślę że i za 100 tyś da się to zrobić . Wrażenia o to proszę pytać moją córkę , ja osobiście nie namawiam bo to chyba trochę stresujące dla tych delfinów. No może ten wschód słońca ,
ale sorry w moim przypadku ze 20 lat wcześniej było by romantycznie :-) . W Lovinie też załatwiliśmy bilety na Komodo co okazało się dobrym posunięciem , po prostu było taniej . Następne mając już bilety na samolot przenieśliśmy się bliżej lotniska . Był jeszcze mały incydent z kierowcą który nas wiózł z Loviny na południe Bali do Jimbaran a mianowicie na 6 km przed naszym hotelem stwierdził że nie powiedzieliśmy mu gdzie chcemy jechać i on chce 100 tyś rupii dopłaty , sytuacja tez opisana na innych blogach dostał 30 tys rupii extra i nas dowiózł , ale następna nauczka dla nas , choć żeby nie dzieci pewnie byśmy wysiedli i mu nic nie dopłacili, miał tylko naszą zaliczkę. Bali pokazało swoje prawdziwe oblicze (czyli nastawienie do turysty oskubać co do centa) zresztą będą następne akcje . I tu następuje 5 dniowa przerwa w pobycie na Bali lecimy na wspaniałą wycieczkę kierunek Flores i warany z Komodo opisane jeden post wcześniej. Po powrocie z Komodo przenosimy się z Jimbaran do Kuty. Są to ostatnie dni pobytu teściowej powiedziała że chce je spędzić w cywilizowanych warunkach ( trochę luksusu też nie zaszkodzi ). Nam w to graj mieliśmy fajny hotel dzieci miały babcię na wyłączność a my no cóż , jak jest okazja zerwać się z łańcucha to czemu nie . Przylecieli znajomi z Polandii więc zatraciliśmy się trochę w rzeczywistości , piwko , dyskoteki , drinki i oczywiście mordobicie :-) . Poszkodowany został tylko złodziej który próbował nie udolnie wyciągnąć mi telefon z kieszeni . (przecież to moja druga po głowie karta pamięci ) . Pożegnaliśmy babcię jej miesięczny urlop dobiegł końca ( kto w Polsce daje takie długie urlopy ) , dzieci zawiedzione no , ale trudno my tu jeszcze mamy 3 msc . Zmiana hotelu z 4 gwiazdek na bez gwiazdkowy i ... .Zaczęliśmy procedure przedłużania wizy :-) lecz tu nic nie jest takie proste , cała procedura zajęła nam siedem dni , choć miało być trzy nieważne mamy czas poznać wyspę z czego oczywiście korzystamy. ( Cały proces przedłużenia wizy na Bali jest w temacie Wiza i jej przedłużenie ) . Jesteśmy tu już ok dwóch tygodni mieszkamy w Kucie przy legianie chyba na najbardziej zatłoczonym skrawku Bali , mamy skuter piękną pogodę wiec czas zobaczyć co nieco tu może oddam klawiaturę żonie bo jak piszę Temel (świątynia) to mam odruch wymiotny :-) . ( Żona nie zainteresowana ) Może nasze wypady po wyspie najlepiej zobrazuje mapka Bali będzie mi łatwiej to wszystko ogarnąć.
I tak nr 1 osławiona albo znienawidzona Kuta tu mieszkamy , nr 2 Nusa Dua cześć dla zamożnych tego świata , nr 3 Pura Uluwatu zespół świątyń na wysokich klifach , nr 4 Tanah Lot świątynia na wodzie . I dalej od następnego nr zrobiliśmy sobie trzy dniową wycieczkę skuterem śpiąc po drodze w hotelach . Nr 5 Goa Gaja wpisana na liste UNESCO nic specjalnego , nr 6 Monkey Forest piękny park z setkami dzikich małp w miarę bezpieczny.
Piszę w miarę bo jedna niestety ugryzła moją żonę w dupsko nie wiedzieć czemu , małpa małpę pozna zawsze :-) i tu w Ubud spędzamy pierwszą noc, co mogę o nim napisać niewiele chyba tylko że takie miasto artystyczne , cała masa rękodzieła i sporo galerii art . Dalej dzień następny nr 7 Pura Gunung Kawi tu to grobowce wykute w skale ,
nr 8 Pura Tirtha Embul tutaj to źródła ale już nie pamiętam jak i co.
rzeczywistość odbiega dużo od tego co opisują w przewodniku , ale nie będę wam psuł niespodzianki , dodam tylko że do tej wioski da się dojechać skuterem a dalej musimy popłynąć łodzią my zapłaciliśmy 550 tyś rupii za łódź nie było więcej chętnych.. Zeszło się do nocy jeszcze była kawka z tubylcami udało nam się wrócić do Penelokan i znaleźć nocleg za rozsądną kasę. I ostatni dzień naszej wycieczki to nr 10 na mojej mapce i uwierzcie mi ktoś kto lubi jazdę skuterem i ma w sobie choć trochę odwagi i szaleństwa musi przejechać trasę z Penelokan do Geretek-Lupak . Najpierw zaliczamy Hot Springs a później zaczynamy modlitwę odległość może z 23 km miejscami nawet miejscowi schodzą ze skuterów są takie wzniesienia istny obłęd . Zjeżdżając z drugiej strony góry 5 razy zagrzałem hamulce przez co musieliśmy stopować .
przez pare minut bylśimy nawet w chmurach
Po powrocie z trzy dniowej wycieczki odebraliśmy wreszcie nasze paszporty z nowymi wizami i z nowym zmartwieniem wróciliśmy do hotelu , wiza raz przedłużona nie może być przedłużana ponownie. (jak myślicie co wymyślimy ? ) . Jest popołudnie 7 marca co tu ze sobą począć w planie są wyspy Gili, ale wyjazd przekładamy. 8 marca na Bali jest sylwester a 9 nowy rok Balijski. Warto zobaczyć, taka okazja już się pewnie nie powtórzy. W sylwestra na całym Bali wszystkie wioski, miasta, prowincje prezentują kilku metrowe figury, które są przygotowywane na kilka tygodni wcześniej,
na dwa dni przed zaczynają się różne religijne pochody, które skutecznie utrudniają poruszanie się po wyspie.
W Sylwestra wybraliśmy się na wielką paradę, która była niedaleko naszego hotelu lecz ze względu na marudzące dzieci skończyła się dla nas stanowczo za wcześnie. Każda wioska dochodzi ze swoją figura na plac główny gdzie w tańcu, śpiewie i przy akompaniamencie orkiestry opowiada historie swojego potwora. Cały ten sylwester wygląda trochę jak u nas Wielkanoc wszyscy hindusi noszą do świątyń różne dary modlą się itd... Wszystko wygląda bajecznie ponieważ wszyscy ubrani są w tradycyjne stroje, a dary często noszą na głowach lub przed sobą w specjalnych koszykach.
Za to Nowy balijski rok to tzw. dzień ciszy. Muzyka nie gra, światła wyłączone, zostaliśmy pouczeni przez personel hotelu jak mamy się zachowywać. Wszystko jest zamknięte nie można wyjść poza teren hotelu (pozamykane lub pozastawiane wyjścia),
prowiant musieliśmy zakupić dzień przed i ku wielkiej uciesze naszych dzieci przesiedzieliśmy 8 godz nad hotelowym basenem w multikulti towarzystwie. Zreszta nie ma po co wychodzić bo na ulicy nie ma żywego ducha. Nawet lotnisko i porty są pozamykane. A wszystko to dlatego że 9 marca na Bali przybywają duchy i muszą widzieć że wyspa jest opuszczona, że nikt na niej nie mieszka i takie tam inne bzdety i wtedy te duchy widzą lub wiedzą że skoro jest pusto to nie ma sensu tu zostawać i odchodzą w siną dal :-) . takie to urocze jak flaki z olejem, niech mnie licho ale musiałem to jakoś opisać. Było tez piękne zaćmienie słońca lecz niestety o takiej godz że jeszcze wszyscy spaliśmy no trudno poczekamy na następne. ( Było o 8.30 a budziki mieliśmy na 9 rano po nastawiane )
Podsumowanie : Bali jest przeznaczone dla ludzi o mocnych nerwach. Jeżeli to co zawsze widziałem w telewizji i słyszałem z opowieści znajomych że Bali to Indonezja to niech mi ktoś powie w jakim kraju leży Jawa chociaż wszyscy to wiemy ale różni się bardzo a już o Sumatrze nie wspominam bo warunki najbardziej porównywalne z Kambodża z tym że ludzie bardziej uczciwi .Wyspa Bali to jedna wielka machina komercyjna biznesmeni (złodzieje ) czychaja na każdą okazje żeby Cie oskubać . W wielu miejscach tak zwana troska o turystę (śmiało można nazwać to zorganizowaną grupą ) jak to niektórzy ładnie opisują jest barierą nie do przeskoczenia ( nic się nie dowiesz , kierują Cie na najdroższe transfery , łódki itd ) Dla mnie wielki minus. No i porażka dla mojej żony bo nie ma białych plaż . Są jednak i ciekawe aspekty pobytu na Bali. Przede wszystkim architektura typowo hinduska , niektóre miejsca są niepowtarzalne i na pewno warto je zobaczyć, nie zobaczymy tego nigdzie indziej. Prócz tego wielkim plusem jest możliwość komunikacji niemalże wszędzie i z każdym . Żona mówi że mimo komercji coś ja tutaj ciągnie (może ta rada poniżej ) a ja jeszcze nie wiem czy chciałbym tutaj wrócić.
Dla kobiet cenna rada jak już romansik to tylko z przystojnym złotowłosym Australijczykiem choć nie zawsze w pełni trzewnym ( piją na potęgę ) lub albo może być jeszcze opalony lokals .
Spadamy na Gili około 20 dni na Bali w zupełności wystarczy.
Informacja turystyczna która może się komuś przydać , jeśli ktoś musi to może tu spokojnie skorzystać z usług stomatologa, my skorzystaliśmy tym razem ja złamałem aparat ortodontyczny Karoliny i wyobraźcie sobie że zrobili nam identyczny w 3 dni za cenę 3 razy niższą niż w Polsce .
Pozwolę sobie tylko przypomnieć że wszystkie zdjęcia są w odnośniku na górze po prawej stronie akurat z Bali jest ich wyjątkowo dużo :-) mi się za to podoba tylko jedno
czyż by na wyspie było więcej kobiet niż facetów i jest tak duży popyt nie sądzę :-)
Miło że i 9 teściowej wspominasz od czasu do czasu. A ja bardzo dobrze wspominam wspólny pobyt. Bardzo udany i pasjonujący. Pozdrawiam i całuje
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńŚmieszny wpis i super zdjęcia ;) Mam pytanie o jakiś polecany nocleg w Jimbaran lub okolicy, wybieramy się latem i szukamy, mógłbyś coś polecić? Z góry dziękuję!
My w Jimbaranie spaliśmy 3 noce w Sakura Hotel standard dobry warunki nawet b.dobre z basenem cena ok 120 zł doba ale dziura straszna bez skutera ani rusz .
OdpowiedzUsuńHehe zdaje się, ze zaliczacie robienie aparatów w każdym kraju 😂
OdpowiedzUsuńKaśka ma po prostu apetyczny tyłeczek przypomnij sobie Kozioł!!
OdpowiedzUsuń